wtorek, 1 września 2015

#43

- Nie! Naprawdę nie chcę tam iść. - naburmuszona założyłam ręce na klatce piersiowej. Ross wywrócił oczami i westchnął, patrząc na mnie, jakby chciał mi uświadomić, że zachowuję się jak dziecko. Nie musiał jednak tego robić, bo doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Miałam ogromne wyrzuty sumienia wiedząc jak Go traktuję. Okazało się, że jego wcale nie interesuje żadna nagroda i nie stresuje się tym, czy wygra. Jedyne co się dla niego liczy to ludzie, którzy oddają na niego głosy. To im jest wdzięczny.
- Danny, proszę. Na serio zależy mi, żeby zobaczyć Cię obok mojego rodzeństwa i Ella, kiedy będę odbierał nagrodę, lub nie. Chcę, żebyś była ze mnie dumna, kiedy wygram i żebyś mnie wspierała, gdy tak się nie stanie. - jego ton był tak błagalny, że chciało mi się płakać. Wiem, że bardzo mu zależy, żebym była z nim na tej gali. I wiem, że jestem samolubna. Już teraz jestem z niego dumna. Jest w końcu nominowany do trzech kategorii. Jetem pewna, że wygra co najmniej jedną i sama marzę o tym, żeby siedzieć koło zespołu i wspierać mojego chłopaka. Nie powiem mu jednak przecież, że boję się tam iść, bo nie przepadam za jego fanami. Z początku ich lubiłam i wydawali mi się wspaniałymi ludźmi. Do czasu, aż dowiedzieli się, że ja i Ross jesteśmy parą. Wtedy moją skrzynkę na facebook'u zawaliły wiadomościami o tym, jaką jestem suką. Pisały, że Ross powinien być z Maią lub Laurą, bo ja na niego nie zasługuję. Pisały też, że to właśnie któraś z nich jet dla niego odpowiednia. Twierdziły, że jestem z nim dla sławy. Pojawiały się tam takie wiadomości, że przy wielu po prostu płakałam. Nigdy nie powiedziałam o nich Rossowi. Nie chciałam się skarżyć, ani nie chciałam niszczyć w jego oczach ludzi, których naprawdę kocha. I lepiej, żeby tak zostało. W końcu byłoby, że przeze mnie Ross nienawidzi fanów. Czasami były chwile, gdy zastanawiałam się, czy to wszystko nie jest prawdą. Może faktycznie nie zasługiwałam na Rossa? Może powinien być z Maią czy Laurą? Laury nie miałam okazji poznać, ale jest najlepszą przyjaciółką Rossa. Wiele fanów ją uwielbia i shippuje raurę. Musi więc być kimś dobrym. Maię za to poznałam i wiem, że jest cudowna. Na dodatek jest bardzo ładna. Z nią Ross mógł być na 100 %. Bo na pewno jest lepsza ode mnie.
Dlatego nie chciałam tam jechać. Po pierwsze nie chciałam spotkać fanów R5. Pewnie w realnym świecie nie byliby tacy odważni. Ale samo to, że miałabym stać koło nich i być narażona na bycie zwyzywanym przy Rossie bardzo mnie przerażało. Po drugie pojawienie się na gali Teen Choice Award oznaczałoby zamieszanie wokół nas. Czyli teoretycznie fani mieliby kolejny dowód na to, że wykorzystuję sławę mojego chłopaka. A tak nie było i z całych sił pragnęłam trzymać się tego. Ale nie mogłam patrzeć na błagającego mnie o przyjście Lyncha. Znów mu uległam. Nienawidziłam tego w sobie. Jak na mnie działał. Nie umiałam mu odmówić. Nigdy.
- Jesteś najlepszą dziewczyną w historii najlepszych dziewczyn. - zaśmiał się, biorąc moją twarz w dłonie. Jego wargi rozbiły się o moje, a potem spojrzał w moje oczy swoimi, przepełnionymi wdzięcznością. - A teraz chodźmy spać, bo naprawdę jestem zmęczony, a jutro ważny dzień. - położyłam się na łóżku, odwracając w stronę ściany, jednak kiedy Ross wślizgnął się obok mnie, odwróciłam się w jego stronę i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej. Objął mnie ramieniem i oboje zasnęliśmy. To znaczy nie do końca. Ross nigdy nie chrapał. Aż do dziś. Robił to tak głośno, że pewnie nawet zatyczki do uszu by nie pomogły. Kilka razy szturchałam Go i prosiłam, żeby przestał, on jednak nie reagował. W końcu nie wytrzymałam i skopałam Go z łóżka. Wylądował na podłodze z głośnym jękiem. Spojrzałam na niego, czekając na jego reakcję.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał, masując tył głowy.
- Zdajesz sobie sprawę, jak piłujesz? Albo się zamkniesz, albo będziesz spał przed busem. - fuknęłam i odwróciłam się do ściany.
- Wow, a myślałem, że jesteś wyluzowana. - powiedział i poczułam jak łóżko znów ugina się pod jego ciężarem. Zarzucił na mnie rękę, obejmując mnie w pasie i przyciągając do siebie, aż dotykałam plecami jego klatki piersiowej. Tej nocy już nie chrapał - albo po prostu nie słyszałam.

Obudziłam się cała w nerwach. Naprawdę, byłam jednym wielkim głąbkiem nerwów. Do tego stopnia, że nikt się do mnie nie odzywał, bo za każdym razem, kiedy ktoś to próbował zrobić, był przeze mnie skrytykowany. A to wszystko przez tę całą galę. Bałam się. Tego, co się stanie, jeżeli spotkamy fanów. Tego, jakie będą wyniki. No wszystkiego. Chwila! A w co się ubiorę? Cholera, jesteśmy w trasie. Nie przewidziałam żadnej gali i nie zabrałam odpowiedniego stroju. Jednak szybko znalazłam odpowiedź na moje pytanie.
- Rydel? - zaczęłam niepewnie. Mimo, że gala jest za pięć godzin, blondynka już od jakiegoś czasu przegląda walizkę w poszukiwaniu odpowiednich ubrań, kosmetyczkę w poszukiwaniu kosmetyków. Czy ona naprawdę będzie się szykować pięć godzin?
- Tak? - rzuciła zatracona w dobieraniu strojów. Przed nią leżały teraz trzy śliczne sukienki. Wydawało się, jakby w ogóle nie zauważyła, że ze mną rozmawia.
- Czy mogłabym pożyczyć od Ciebie sukienkę na dzisiejszą galę? - zapytałam. Było mi trochę głupio, że o to proszę. Na pewno Savannah ma sukienkę dla siebie. Kurczę, byłam zazdrosna o tę dziewczynę. Bardzo dobrze dogadywała się z Rydel. A to była moja jedyna przyjaciółka. Bałam się, że Delly polubi ją bardziej ode mnie. Bo Vanni jest naprawdę świetną dziewczyną. Przynajmniej nie przynosi wstydu Rikerowi, tak jak ja zapewne Rossowi. Niepotrzebnie się obawiałam. To pytanie ożywiło dziewczynę, która podekscytowana odwróciła się w moją stronę, klaszcząc w dłonie.
- Oczywiście! Weź tę. - prawie pisnęła, wciskając mi cudowną sukienkę. - Zajmę się jeszcze Twoją fryzurą i makijażem. - właśnie pożałowałam mojej prośby. Prawdopodobnie nie wyjdę stąd prze pięć godzin. Rydel wybrała czarną sukienkę dla siebie i położyła ją obok mojej, następnie położyła mi ręce na ramionach i przycisnęła w dół tak, że zasiadłam na krześle przed lustrem. Delly błyskawicznie dobrała się do moich włosów. Upięła mi je w koka z tyłu głowy. Później zajęła się makijażem. Po skończonej robocie zajęła się sobą, a ja poszłam założyć sukienkę. To wcale nie wydawało się trwać tak długo, jednak zajęło to dwie godziny. Znów miałam wyrzuty sumienia - to znaczy, że Rydel zostały trzy.

Usiadłam na krześle obok Rydel, rozglądając się nerwowo dokoła. Ross za chwilę usiadł obok mnie, ale z drugiej strony. Wciąż próbowałam złapać kogoś na rzucaniu mi gniewnego spojrzenia, ale nic takiego nie miało miejsca. Odetchnęłam  z ulgą, rozluźniając się na krześle i oglądając przebieg gali. Ross chwycił mnie za rękę - nie na długo jednak, bo chwilę później razem z zespołem musieli iść wręczyć nagrodę. Stanęli na scenie, zrobili co mieli zrobić i już mieli wracać, kiedy prezenterka ich zatrzymała.
- Ross wygrał nagrodę w kategorii najlepszy aktor telewizyjny (pewnie coś przekręciłam - od aut.) - powiedziała, wręczając mu ową nagrodę. Blondyn uśmiechnął się i podszedł bliżej prezenterki i ustawił jej rękę tak, aby mikrofon był skierowany w jego stronę.
- Dziękuję, dziękuję wszystkim, którzy na mnie głosowali. Jesteście najlepsi. - zaśmiał się i cały zespół znów usiadł obok mnie. Ross złożył na moich ustach przelotny pocałunek i znów złączył nasze palce razem.
- Gratuluję. - powiedziałam i położyłam głowę na jego ramieniu. - zasłużyłeś sobie.


Wyszliśmy na zewnątrz, gdyż na gali nie działo się na razie nic ciekawego. Postanowiliśmy odetchnąć chwilę i wrócić tam za parę minut. Nagle zaczęły zbliżać się do nas trzy dziewczyny, których nie znałam, więc to pewnie fanki.
- Ross? Możemy zrobić zdjęcie? - zapytała jedna z nich. Spojrzał na mnie przepraszająco, ale pokiwałam głową ze zrozumieniem i podeszłam do Rydel i Ellingtona, którzy właśnie się wygłupiali.
- Co tam, Dan? - zapytał Ell, wciskając mi palec między żebra. Odskoczyłam i oddaliłam się na bezpieczną odległość.
- Fanki przyszły, więc nie chciałam przeszkadzać. - uśmiechnęłam się. - Dobrze wypadliście na scenie.
- Dziękuję! Sukienka mi się nie podwinęła? Bo wydawało mi się, że tak, ale nikt mi nic nie powiedział, więc nie wiem. Jeżeli się podwinęła to będę teraz pośmiewiskiem przez kilka tygodni.
- Nic się nie podwinęło, wyglądałaś perfekcyjnie jak zawsze. - przytuliłam ją i zobaczyłam, że teraz fanki podeszły do Rikera, więc Savannah ruszyła w stronę Rocky'ego, który robił coś na swoim telefonie. Wróciłam więc spokojnie do Rossa, który i tak zmierzał powoli w moją stronę. Uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów.
- Powiedziały, że słodko razem wyglądamy. - wyprostował się z dumą. Na mojej twarzy też pojawił się uśmiech. Nie zwyzywały mnie, ani nie powiedziały, że na niego nie zasługuję? To było...fajne!
Stałam z rozmawiając z moim chłopakiem kilka dobrych minut, kiedy fanki znów ruszyły w naszą stronę. Nie chciałam im jak zwykle przeszkadzać, więc wypatrzyłam samotną Vanni i już miałam zmierzać w jej stronę, kiedy ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się w tę stronę i zauważyłam wszystkie trzy fanki. Były uśmiechnięte, więc również się uśmiechnęłam.
- Czemu tak od nas uciekasz? Nie zjemy Cię.  - zaśmiała się jedna z nich. - Chciałyśmy zapytać czy możemy z Tobą zdjęcie? - zaniemówiłam. Ze mną? Jak to? To jakiś żart?
- Tak, jasne. - wydukałam w końcu. Uśmiechnęłam się i wszystkie trzy dziewczyny stanęły obok mnie, a jedna z nich wyciągnęła przed nami telefon z włączoną przednią kamerką. Uśmiechnęłam się, a kiedy dziewczyna zrobiła dwa zdjęcia, zabrała telefon, podziękowała i znów wdała się w dyskusję z Rossem, w której w sumie uczestniczyłam. To było miłe. Naprawdę miłe.
Kiedy fanki odeszły znów mieliśmy chwilę samotności. Ale tak jak napisałam - tylko chwilę. Szatynka podeszła do Rossa od tyłu, zarzucając mu dłonie na oczy.
- Zgadnij kim jestem. - próbowała zmienić głos na niższy niż ma, ale jej nie wyszło, więc się roześmiałam, kiedy zobaczyłam jej minę.
- Laura! - krzyknął Ross, odwracając się w jej stronę i przytulając. - Poznajcie się, to Danny - wskazał ręką na mnie, patrząc na dziewczynę.
- Ja jestem...
- Laura, wiem, wiele o Tobie słyszałam. - przerwałam jej i podałam jej rękę.
- Wiesz ja chyba słyszałam tylko o Tobie, bo ten idiota o nikim innym nie gada. - roześmiała się, a ja razem z nią. - Miło Cię wreszcie poznać.
- Ciebie też. To znaczy wiesz, miło w końcu poznać dziewczynę, z którą Ross ukrywa związek, a ja jestem przykrywką. - palnęłam. To miał być żart, ale myślałam, że ani Ross, ani Lau nie wiedzą o tych tekstach lecących w naszą stronę. Pomyliłam się. Oboje śmiali się z tego co powiedziałam, a to znaczy, że dostają podobne wiadomości.
- Byłam pewna, że to raczej Ross mnie z Tobą zdradza, a ja zdradzam jego z moim chłopakiem. - wywróciła oczami i znów się uśmiechnęła. Biła od niej bardzo pozytywna energia. - Przepraszam, ale pójdę się przywitać z resztą, miło było Cię spotkać. - przytuliła mnie na pożegnanie i ruszyła w stronę Rydel. Odwróciłam się w ich stronę i to co, a raczej kogo, tam zobaczyłam sprawiło, że od razu poprawił mi się humor.
- Maia! - krzyknęłam, zmierzając w jej stronę.
- Danny?! Tyle czasu Cię nie widziałam. - powiedziała i uścisnęła mnie. Odwzajemniłam uścisk, uśmiechając się szeroko.
- Co u Ciebie? - uśmiechnęła się i przeniosła wzrok na mojego chłopaka zbliżającego się w naszą stronę.
- Dobrze, jestem teraz z R5  w trasie, a...
- Jesteś z nimi w trasie?! To chyba dobrze, nie? Masz teraz wszystkich na co dzień - uniosła brwi dwukrotnie. Roześmiałam się.
- Tak, mam. No, a co u Ciebie?
- Wiesz, nic nowego, nagrywam serial, spotykam się ze znajomymi...to co zwykle. - westchnęła i uśmiechnęła się.
- Dobrze widzieć, że wszystkie moje trzy dziewczyny się dogadują. - rzucił Ross, ściskając Maię na przywitanie. Wszyscy trzej wybuchnęliśmy śmiechem.
- Czekaj...jak to trzy? Kto jeszcze? - zapytała Mitchell i tym razem zmarszczyła brwi.
- Laura. - powiedzieliśmy równo z Rossem. Dziewczyna nas usłyszała, bo odwróciła się naszą stronę.
- Maia?! Co Ty tu robisz, nie wiedziałam, że będziesz! - krzyknęła Marano podbiegając do naszej trójki. Później dołączyła do nas Rydel, a Ross nas zostawił, więc rozmawiałyśmy w czwórkę o wszystkim, co było możliwe. Niestety powoli zbliżał się koniec gali więc i musieliśmy się rozstać i wracać do naszego busa. Już niedługo wyjeżdżaliśmy do Europy i byłam bardzo podekscytowana, bo jeszcze nigdy tam nie byłam. Nie mogłam się doczekać.


Taki sobie, wiem, wybaczcie mi.