wtorek, 28 kwietnia 2015

#31

                                                                2 komentarze = rozdział.



    Była dopiero 17:00 (czyli 5, ale spolszczymy xd -od aut), jednak byłam pewna, że nie wydarzy się już dzisiaj nic ciekawego. Wzięłam białą koszulkę z krótkim rękawem i napisem ,,LIVING KIllS", którą Ross zostawił, kiedy u mnie spał. Potem z szuflady wyjęłam bieliznę i poszłam pod prysznic. Odkręciłam letnią wodę i zmoczyłam całe ciało, oprócz włosów. Oparłam się o drzwi prysznica i otarłam dłońmi twarz. Bezskutecznie, bo woda i tak ciągle lała się z prysznica właśnie na moją twarz. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu, więc zakręciłam wodę i otworzyłam kabinę prysznica. Ręką sięgnęłam do komórki leżącej na szafce. Zauważając, że dzwoni Ross - uśmiechnęłam się. 
- Co robisz? - zapytał zaraz, gdy odebrałam.
- Biorę prysznic. - uśmiechnęłam się i przygryzłam dolną wargę.
- Nie rób mi tego. - zaśmiał się. - Ale czekaj. Lepiej wyjdź spod prysznica. - zmarszczyłam czoło. 
- Co? Dlaczego? - zapytałam, powoli wykonując jego polecenie i jedną ręką ocierając ciało ręcznikiem.
- Przepraszam za to, co się za chwilę stanie. - posmutniał i rozłączył się. Spojrzałam na wyświetlacz, unosząc brwi. Odłożyłam komórkę i założyłam bieliznę, a następnie koszulkę Ross'a, która sięgała mi do połowy ud. 
Włosy, które miałam związane w koka, rozpuściłam i rozczesałam. Opuściłam łazienkę, kierując się na dół i bezskutecznie próbując dodzwonić się do Ross'a.  Podążałam do salonu, jednak zatrzymałam się w półkroku, słysząc dzwonek do drzwi. Przymknęłam oczy i powoli do nich podeszłam, otwierając je. Do mojego domu wparował tłum ludzi, wykrzykując różne dziwne rzeczy, a w rękach trzymając alkohol. Wszyscy rozeszli się po całym domu. Spojrzałam na grupkę ludzi, szeroko otwartymi oczami. Spojrzałam za siebie, czując czyjąś obecność. 
- Co się właśnie, do cholery jasnej stało?! - krzyknęłam do Ross'a, próbując przekrzyczeć muzykę, którą ktoś włączył. 
- Mówiłem, że przepraszam! - krzyknął równie głośno blondyn. 
- O nie! Zostaw to! - krzyknęłam, kierując się do salonu i wyrywając jakiemuś chłopakowi szklaną figurkę mojej ciotki. 
- Spokojnie, tylko oglądałem! - uniósł ręce w geście obrony. Koło mnie znów pojawił się mój chłopak.
- Ross, co się dzieje? - zapytałam, najgłośniej jak potrafiłam. 
- Poszedłem na tą imprezę do kolegi.
- To niewiele wyjaśnia. 
- Zapytali, gdzie jesteś, a jak powiedziałem, że w domu zapytali o adres. Podałem im i powiedzieli, że Cię odwiedzą. - uśmiechnął się sztucznie. Zmrużyłam oczy. W progu drzwi od salonu pojawił się J. Jeszcze jego brakowało. 
- Co się  stało? - zapytał.
- Idź do swojego pokoju, zaraz to ogarnę! - poprosiłam, a ten tylko kiwnął głową i ruszył na górę.
Nie wiedziałam co mam robić. Rozglądałam się po całym domu, i drżącą ręką łapałam się za czoło. Przygryzłam dolną wargę. Ciocia nie może się dowiedzieć! Poszłam do salonu i wyłączyłam dudniącą muzykę, na co na całym piętrze rozbrzmiały jęki niezadowolonych ,,gości". Weszłam na stół, aby było mnie lepiej widać.
- Zamknijcie się! - krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam.  - Macie stąd zjeżdżać, jasne? - wysyczałam przez zęby. Nagle w całym domu znów rozbrzmiała głośna muzyka. Odwróciłam się w stronę sprzętu i zobaczyłam chłopaka, który właśnie ją włączył. 
- Cholera. - szepnęłam już sama do siebie. Poczułam klepnięcie w pośladek, na co odwróciłam się i automatycznie wymierzyłam policzek winowajcy. Chłopak złapał się za bolący policzek, a ja spojrzałam na niego przepraszająco. 
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał blondyn, masując obolałe miejsce.
- Przepraszam Ross, ale akurat wybrałeś sobie idealny moment, wiesz? -  rzuciłam, uderzając się dłonią w czoło. 
- Nic nie poradzę, że tak bardzo podniecasz mnie w MOJEJ koszulce. - o matko. Zupełnie zapomniałam, że jestem tak ubrana. Otworzyłam szeroko oczy i pognałam szybko na górę. W pokoju zastałam jakąś parę, między którą prawie do czegoś doszło. 
- O nie! Fuj! Zmiatajcie stąd! - krzyknęłam, na co oboje zerwali się i wyszli z pokoju. Chwyciłam za byle jakie czarne getry i naciągnęłam je na nogi, z powrotem zbiegając na dół. Rozglądałam się gorączkowo po pomieszczeniu, szukając jakiegoś rozwiązania.
- O nie! Gliny! - krzyknął znajomy głos w salonie. Wyjrzałam z kuchni i zauważyłam Ross'a, stojącego na tym samym stole, co wcześniej ja. Wszyscy zerwali się uciekając z domu, jakby gdzieś niedaleko ktoś rozdawał darmowe bilety na koncert One Direction. Westchnęłam opadając na kanapę. 
- Przepraszam Cię! - rzucił Ross, wyłączając muzykę. - Naprawdę nie chciałem. 
- Wiem. -  uśmiechnęłam się, przymykając oczy. Blondyn usiadł obok mnie, więc pocałowałam go w policzek. Pchnął mnie na kanapie tak, że leżał teraz nade mną, muskając moją szyję nosem. Łaskotało mnie to, ale równocześnie przechodziły mnie ciarki. W końcu złożył pocałunek na moich ustach, który z czasem stawał się coraz zachłanniejszy.
- Nie, Ross. - szepnęłam odpychając Go od siebie. Jęknął niezadowolony, wracając do pozycji siedzącej. 
- Zostajesz na noc? - zapytałam, kładąc głowę na jego kolanach i rozciągając nogi na całej kanapie. 
Przytaknął uśmiechnięty, bawiąc się moimi włosami. Zaplatał je sobie wokół palca i próbował robić z nich warkoczyki. Leżeliśmy tak parę minut, aż w końcu poszliśmy do mojego pokoju. Zmęczona opadłam na łóżko i zamknęłam oczy. Poczułam, jak materac ugina się pod ciężarem Ross'a, a kiedy czułam, że ten już leży, przybliżyłam się do niego, wtulając się w jego klatkę piersiową i wdychając jego zapach. 



   Nie wiem nawet kiedy usnęłam, ale obudziły mnie promienie słoneczne, wpadające przez okno, które zapomniałam zasłonić.
- O nie... - westchnęłam, zakrywając twarz poduszką.  Chciałam przytulić się do Ross'a, ale poczułam, że nie ma go obok mnie. - Ross? - szepnęłam, rozglądając się. Zeszłam powoli na dół i zastałam Go w kuchni. Przewróciłam oczami.
- Ty idioto. - rzuciłam, całując Go w policzek?
- Czemu mnie wyzywasz? - zrobił naburmuszoną minę.
- Myślałam, że sobie poszedłeś...
- Robiłem naleśniki. - wskazał głową na położone na stole naleśniki z serem. Uśmiechnęłam się. Obudziłam J'a, żeby zjadł z nami i zjadłam jedne z najpyszniejszych naleśników  w moim życiu.
Później wzięłam prysznic i ubrałam się, oraz zrobiłam delikatny makijaż. Po południu Ross zaproponował mi wyjście do klubu wieczorem, a ponieważ był weekend, a ciocia pewnie będzie w domu, więc nie muszę pilnować brata - zgodziłam się.




*Ross, wieczór*
Zabrałem Danny do, w sumie dosyć starego już klubu. Kiedy weszliśmy, oślepiły nas kolorowe światła i na chwilę ogłuszyła głośna muzyka z głośników. Złapałem Danny za rękę, przeciskając się przez tłum tańczących ludzi, aż do baru. Siadając, odetchnęliśmy.
- Co chcesz do picia? - zapytałem, spoglądając na Dan z uśmiechem.
- Wodę. - westchnęła. Uniosłem brwi.
- Będziesz piła wodę? Na imprezie? - zapytałem, rozglądając się dookoła i próbując uświadomić jej, gdzie jesteśmy. Przewróciła oczami.
- To chcę to, co Ty. - rzuciła i spojrzała na scenę, wsłuchując się w muzykę.
Barman postawił przed nami drinki. Wypiliśmy je i ruszyliśmy na parkiet, aby zatańczyć. Ciągle skakaliśmy w rytm muzyki, wykrzykując słowa piosenek. Tańczyłem tak, jak już dawno tego nie robiłem. Danny chyba nie była na imprezie od tej, na której się poznaliśmy. Pierwszy raz widziałem ją taką szaloną. To chyba alkohol nadał jej odwagi i pewności siebie. Usiedliśmy na chwilę odpocząć, a Danny dopiła jeszcze swojego drinka.  Potem rozbrzmiała wolna piosenka, więc zatańczyliśmy. Prawie przez cały taniec się przytulaliśmy.
- Ross? - westchnęła.
- Hm?
- Wracamy już?
- Jeżeli chcesz. - uśmiechnąłem się.


  Wsiedliśmy do samochodu i już miałem odwozić Danny do domu, kiedy zauważyłem jej dziwne zachowanie. Ciągle się uśmiechała i płakała, kiedy zauważyła za szybą jakiegoś bezdomnego. Mówiła mi, że życie jest piękne i powinniśmy żyć chwilą, a chwilę potem, że jest niesprawiedliwe, bo biedne ,,zwierzątka" i ludzie nie mają domów.
- Dobrze się czujesz? - zapytałem, nie spuszczając oka z drogi.
- Oczywiście, że tak. Nie powinno się być nigdy, ale to nigdy smutnym. - zaśmiała się.
- Ahaaa...- przeciągnąłem i pojechałem do mojego domu. Zaprowadziłem Dan do swojego pokoju i czekałem, aż uśnie. Później zszedłem na dół, aby porozmawiać z Riker'em.
- Riker, nie wiem co się dzieje... - zacząłem.
- Mów, bro. - uśmiechnął się.
- Danny dziwnie się zachowuje. Raz jest szczęśliwa i mówi, że życie jest piękne, a chwilę potem płacze z powodu bezdomnego. Ona się tak nie zachowuje na co dzień. - westchnąłem.
- Może wypiła za dużo. - próbował mnie pocieszyć. Przewróciłem oczami.
- Ale ona wypiła tylko jednego drinka!
- Niesamowite! - nagle usłyszałem za sobą głos mojej dziewczyny. Po raz kolejny wywróciłem oczami i odwróciłem się w jej stronę. Zmarszczyłem brwi, zauważając, że przygląda się z uśmiechem kafelkom w mojej kuchni.
- To tylko...podłoga... - powiedziałem, analizując jej zachowanie.
- Tak. - szepnęła i upadła na kolana, gładząc wcześniej wspomniane kafelki dłonią. - Niesamowite! Z czego one są wykonane? - zapytała i z szeroko otwartymi oczami i wielkim uśmiechem, przyglądała się podłodze. Obróciłem się w stronę Riker'a. Wzruszył ramionami, znów patrząc na Danny. Kiedy się odwróciłem, brunetka maszerowała powolnym krokiem w stronę przedpokoju. Razem z bratem poszliśmy za nią i zauważyliśmy, jak testuje różne pozy przed lustrem.
- Wyglądasz dzisiaj wyjątkowo pięknie! - powiedziała do swojego odbicia. Uderzyłem się dłonią w czoło, przyglądając jej się.
- Powinieneś odwieść ją do domu. - podsumował Riker.
- Żartujesz? Jej ciotka by mnie zabiła... ona zachowuje się jak...
- Jak naćpana. - brat dokończył za mnie. Przytaknąłem mu. Nie wiedziałem co się dzieje, ale mimo wszystko chciało mi się śmiać. Postanowiłem, że zabiorę ją do szpitala, ale kiedy powiedziałem jej, że musimy gdzieś pojechać, rzuciła tylko krótkie ,,to mnie złap" i zaczęła uciekać. Znudzony pobiegłem za nią, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć.
- Danny! - krzyknąłem. - Chodź już, nie wiem gdzie jesteś. - nagle szafa przede mną otworzyła się, a z niej wyszła szatynka z naburmuszoną miną.
- Nie umiesz bawić się w chowanego. - nabrałem powietrza i pociągnąłem ją za rękę do auta.


  W szpitalu robili mojej dziewczynie badania krwi. Czekałem w korytarzu na jakieś informacje, przeglądając instagrama.
- O! Panie doktorze, co z nią? - krzyknąłem, podbiegając do lekarza zaraz jak Go zobaczyłem.
- A Pan jest? - wiedziałem, że aby uzyskać informacje muszę skłamać, więc rzuciłem bez wahania:
- Jej bratem.
- A tak. Musiała zażyć jakieś środki odurzające, mówię oczywiście o narkotykach, ale jak na razie nie wiemy jakie i czekamy na wyniki badań.
- Ale ona cały dzień była ze mną. Właśnie wróciliśmy z imprezy i od wtedy zachowuje się tak dziwnie. - tłumaczyłem.
- Może ktoś dosypał jej czegoś do picia? Nie widział Pan?
- Raczej nie było takiej ok...chwila. Danny zostawiła swojego drinka przy barze, kiedy poszliśmy tańczyć i to mogło się stać wtedy. - przetarłem dłonią twarz. Naprawdę za każdym razem ja i ona musimy mieć takiego pecha?!
- W takim razie to mogła być... pigułka gwałtu. Dobrze, że Pan ją stamtąd zabrał, bo mogło być z nią źle. Zrobimy jeszcze parę badań i dostanie wypis. To nic poważnego, po prostu niech wróci do domu i pójdzie spać, a jutro na pewno będzie czuła się lepiej. Dobrze, że nic jej nie jest. - uśmiechnął się i poszedł gdzieś przed siebie. Naprawdę?! Naprawdę chociaż raz nie może wszystko pójść po naszej myśli? Cieszyłem się, że to przynajmniej nie jest nic poważnego. Chyba od teraz będę zabierał ją tylko do muzeum, chyba, że i tam coś się stanie.


W domu poprosiłem Rydel, aby poinformowała ciotkę Dan, że ta zostaje u nas na noc. Następnie położyłem ją do łóżka, a ta, po opowiedzeniu mi, jak miękkie są łóżka w szpitalu i jak piękny odcień miały ściany w łazience, usnęła. Poszedłem wziąć szybki prysznic i również położyłem się spać.




------
Ta dam! W miarę na czas co nie? XD Ja Wam się podoba? I co myślicie o nowym wyglądzie? Nie komentujcie nagłówka, nie umiem ich robić, a musiałam już zmienić tamten. Dodałam też zakładkę ,,bohaterowie" :)

sobota, 25 kwietnia 2015

LBA! :)

Zostałam nominowana przez: http://we-and-r5.blogspot.com/

Pytania:
1. Ile masz lat?
Mam 14 lat. :)

2.Za co kochasz R5?
Kocham ich za to, jak bardzo zmienili moje życie. Wcześniej twierdziłam, że marzenia się nie spełniają i nie wierzyłam w to, a dzięki nim wierzę. Dzięki nim jestem bardziej pewna siebie  i czuję się lepiej jako ja (chociaż nadal nie do końca się akceptuję). Przestałam już tak na 100 % udawać kogoś kim nie jestem, no i dzięki nim zobaczyłam, że można kochać ludzi, których się nie zna. Pokazali mi, że rodzina jest najważniejsza. Dzięki nim poznałam wielu ludzi m.in Olę, która jest moją ,,internetową" przyjaciółką ;)

3. Masz jakieś plakaty w pokoju?
Tak, mam ich aż 18, z czego: 4 to jaś, 1 Selena Gomez, 1 Skkf i 12 R5 xd


4. jakie masz hobby?

Pisanie opowiadań i jazda na desce :P

5. Oglądasz jakiś Youtuberów? Jak tak to jakich?
Oglądam sporo, ale najbardziej kocham JDabrowsky'ego <3 (no Jasia XD)
Oglądam jeszcze: Skkf'a, Kiśla, littlemonster96, Marykateanplay, Szparagi i wiele innych, aż nie mam siły wymieniać xd

6. Gdyby R5 mieli przylecieć do Polski, gdzie chciałabyś aby grali koncert?
Chciałabym, aby zagrali w Krakowie.

7. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Spotykać się z przyjaciółką, jeździć na desce, pisać, czytać, spędzać czas z rodziną ^^


8. Czytasz czasopisma dla nastolatek typu: Bravo, Bravo Girl, FunClub, Twist...?
Sama z siebie nie, chyba, że jest w nim plakat/ artykuł o R5, Jasiu, lub innym moim idolu :)


9. Do szkoły chodzisz piechotą czy dojeżdżasz autobusem/samochodem?
Chodzę piechotą, niestety ;p

10. Ulubiona książka?
Seria ,,Oddechy" - Rebecca Donovan

11. ulubiony film?
Nie posiadam ulubionego :)


Szczerze mówiąc miałam ogromny problem z nominacją kogoś, bo praktycznie nie czytam blogów. Czytam 4, z czego jeden nawet nie jest o R5 ;-;. Jakoś do tej pory nie znalazłam żadnego bloga z oryginalną fabułą, dlatego czytam ich tak mało - bo tylko tak mało mi się podoba xD
więc postanowiłam, że nominuję wszystkie, które czytam:

http://thesecretofthepast.blogspot.com/
http://you-smile-is-my-happines.blogspot.com/
http://r5-my-love-story.blogspot.com/

Tak, tylko tyle ;-;

Moje pytania:

1. Co ostatnio obudziło Cię w środku nocy?
2. O czym w tym momencie myślisz?
3. Ulubione święto?
4. Co pomaga Ci się uspokoić?
5.  Czy kiedykolwiek ktoś powiedział Ci, że nie chce Cię stracić?
6.  Co najczęściej robisz z przyjaciółmi?
7. Co Cię inspiruje?
8. Jak poznałeś/aś R5?
9. Ile masz lat?
10. Ulubione słodycze?
11. 5 faktów o Twoim ciele?



Kocham Was <3

piątek, 24 kwietnia 2015

#30

Hej, dzisiaj notatka będzie na początku, także przepraszam, za opóźnianie xd Po pierwsze jak zwykle - przepraszam, że tak późno, ale już chyba wszyscy wiecie czemu. Chciałam napisać, że już z dwa miesiące jestem nominowana do LBA i ciągle nie dodaję tego postu, za co przepraszam, ale nie wiem co się dzieje i ciągle z tym postem jest coś nie tak, więc postaram się go dodać DOPIERO dzisiaj, po tym rozdziale, mam nadzieję, że mi się to uda. To chyba tylko tyle, zapraszam do czytania ;)

                                                                          2 komentarze = rozdział


W nocy nie mogłam usnąć. Uśmiechałam się do sufitu i ciągle wierciłam się na łóżku. Byłam taka szczęśliwa!
- Rydel? - szepnęłam, patrząc na twarz blondynki, jednak okazało się, że śpi. Po cichu odgarnęłam z siebie kołdrę i położyłam stopy na podłogę. Na palcach pomaszerowałam kilka pokoi dalej. Starałam się uchylić drzwi jak najciszej, jednak te zaskrzypiały. Przymknęłam oczy, przestraszona, że Go obudziłam, ale kiedy je otworzyłam spał jak zabity. Po cichu podeszłam do łóżka i odgarnęłam włosy do tyłu. Nachyliłam się i pocałowałam Ross'a w usta. Pod moimi wargami poczułam, jak się uśmiecha. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że przygląda mi się.
- Nie mogę spać. - szepnęłam i usiadłam na nim okrakiem. Położył dłonie na moich biodrach i zapalił lampkę stojącą na biurku obok łóżka. Nachyliłam się i położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi. Poczułam jego rękę na swoim pośladku, ale jakoś dziś mi to nie przeszkadzało. Za bardzo mi Go brakowało, żebym teraz miała protestować.
Odwrócił nas tak, ze teraz on leżał nade mną. Rękoma opierał się po obu stronach mojej głowy. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, odpychając jego nacisk. Musnął moją wargę swoim językiem i uśmiechnął się. Na chwilę utopiłam się w jego czekoladowych oczach,a kiedy się ocknęłam, zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam na sobie koszulki, a Ross ciągle całuje moją szyję i ramiona. Wplątałam dłoń w jego blond włosy, a drugą ciągle trzymałam na jego torsie. Również ściągnęłam jego koszulkę, którą rzuciłam gdzieś w kąt. Poczułam jego delikatny pocałunek złożony na czole i przymknęłam oczy. Uśmiechnęłam się do niego, jednak on był bardzo poważny, więc i ja spoważniałam. Myślałam tylko o nim. Kiedy wyjechałam, miałam wyrzuty sumienia. Słowami nie potrafię określić jak bardzo mi go brakowało, kiedy mnie tu nie było. Jak mogłam odrzucić Go tego dnia, kiedy ten przyjechał do mnie? Kiedy stracił pamięć byłam pewna, że to koniec. Że już sobie nie przypomni, że zostawi mnie na zawsze. Wtedy nic nie miałoby sensu. To on był osobą, która uratowała mnie od samobójstwa, osobą, która ratowała mnie od wszystkiego. Odzyskanie jego pamięci było jak deszcz w czasie suszy - tak bardzo upragniony, nagły, niespodziewany. Tak bardzo wyczekiwany i mało realny. Był wszystkim. Nigdy nie chcę Go już stracić.
- Kocham Cię - jęknęłam i opadłam spełniona na poduszki, obok niego. Nic nie odpowiedział, po prostu mnie przytulił, więc odwzajemniłam uścisk.
- Ross? - zaczęłam. Spojrzał na mnie dając do zrozumienia, żebym mówiła.
- Gdybyś nie odzyskał pamięci, ożeniłbyś się z Vic?
- Ożenił? Co? Nie! - wyparł się. - Skąd Ci w ogóle coś takiego przyszło do głowy? - zaśmiał się.
- Sama nie wiem. - musnęłam jego usta i ułożyłam głowę na jego klatkę piersiową, odpływając w głęboki sen.


- Co Ty robisz? - zerwał się z łóżka i spojrzał na mnie zdziwiony. Zaśmiałam się, widząc, że jest w samych bokserkach.
- Która godzina? - zapytałam, ziewając. Uniósł brwi i spojrzał na mnie  badawczo.
- Kim jesteś do cholery? - to pytanie zadziałało na mnie, jak strzał w policzek. Otworzyłam szeroko oczy, w których zebrały się łzy.
- Co? - wydukałam, przełykając ślinę.
- Kim jesteś? Co tutaj robisz? - powtórzył.
- Nie pamiętasz? - zapytałam, a łzy spłynęły po moich policzkach. Ukryłam twarz w dłoniach i usiadłam na łóżku, opierając łokcie o kolana. Dobiegł mnie jego śmiech i zapłakanymi oczami spojrzałam na niego. Zauważając mój pytający wzrok, nabrał powietrza.
- Żartowałem! - wybuchnął śmiechem jeszcze raz, a palcem otarł łzę z kąta oka.  Uniosłam brwi i spojrzałam na niego.
- Z takich rzeczy się nie żartuje, idioto! - krzyknęłam. Wstałam z łóżka, a ten podszedł do mnie z zamiarem przytulenia mnie, jednak odepchnęłam Go od siebie.
- Daj mi cholerny spokój. - powiedziałam bez uczuciowo i w samym staniku i spodenkach wyszłam z pokoju.
Poszłam do różowego pokoju Rydel, ale okazał się pusty, więc zapukałam do drzwi łazienki blondynki.
- Tak? - drzwi otworzyły się, a w nich stanęła już dawno ubrana i pomalowana Rydel. - No proszę.
Gdzie Ty byłaś? Miałaś spać u mnie! Jak długo planowałaś wyjście do mojego braciszka? Czekaj... - urwała na chwilę, mierząc mnie wzrokiem. - Gdzie jest Twoja bluzka? - zapytała unosząc brew.
- Chyba...no...została u Ross'a w pokoju.
- O matko. Ble! - dziewczyna udała odruch wymiotny i zaśmiała się. - Nie chcę sobie nic wyobrażać. - rzuciła, drażniąc się ze mną.
- Mogę skorzystać z łazienki? - zapytałam. Przytaknęła głową i rzuciła się na swoje łóżko, biorąc po drodze jakieś czasopismo.
Weszłam do łazienki i jak się okazało, ubrania poskładane były na szafce, a przy nich kartka z napisem ,,Pożyczam Ci ubrania, bo zapomniałam, że żadnych nie wzięłaś. Mam nadzieję, że dobry rozmiar - Rydel."
Uśmiechnęłam się i weszłam pod prysznic. Tym razem dokładnie sprawdziłam, czy woda nie jest za zimna ani za gorąca, a kiedy upewniłam się, że jest odpowiednia, oblałam nią całe ciało.
Znużona przymknęłam oczy, a kolejne strumienie letniej wody oblewało moje ciało, od głowy, aż po stopy. Takie prysznice zmuszają do przemyśleń, jednak dziś myślałam tylko o tym, o czym myślałam wczoraj w nocy.
Umyta wyszłam z kabiny, a następnie wytarłam i nabalsamowałam ciało. Ubrałam się w to, co naszykowała mi Delly i wysuszyłam włosy. Kiedy wyszłam z łazienki, na łóżku mojej przyjaciółki, siedział tylko Ross. Przewróciłam oczami i ignorując jego obecność położyłam na łóżko złożoną piżamę Rydel i skierowałam się do wyjścia. Szarpnął mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Kciukiem pociągnął moją dolną wargę w dół, tak aby uwolnić ją z nacisku moich zębów. Spojrzałam na jego usta, którymi teraz pieścił moje wargi.
- To był tylko żart,  jasne? - wyszeptał prosto w moje usta i przyciągnął do siebie, a ja wtuliłam się w niego. Za rękę zeszliśmy na dół do kuchni, gdzie wszyscy jedli śniadanie.
- Gratulacje bro!- krzyknął Rocky, klepiąc Ross'a w plecy. Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.
Rozejrzał się po nas, a następnie wywrócił oczami.
- No co? Tylko ja słyszałem? Ah, nieważne... - machnął ręką. Ross zmarszczył brwi, a ja poczułam, jak pieką mnie policzki. Blondyn ścisnął moją dłoń mocniej i spojrzał na mnie, więc uśmiechnęłam się.


- U mojego kolegi jest dzisiaj impreza, może wpadniemy? - zapytał mój ukochany, kiedy leżeliśmy na kanapie u niego w salonie.
- Może być. - rzuciłam. - Tylko jedźmy  teraz do mnie, żebym się przebrała w swoje ubrania. - zaśmiałam się. Przytaknął i poczłapał z kanapy do przedpokoju. Na miejscu od razu poszłam na górę i zdjęłam z siebie ubrania Rydel, składając je dokładnie i ubierając coś swojego. Zeszłam po schodach na dół, witając się uśmiechem z J'em.
- Możemy iść. - krzyknęłam do Ross'a siedzącego na kanapie, podążając do drzwi.
- Gdzie się wybierasz? - na drodze stanęła mi ciocia.
- Jadę na imprezę, do kolegi Ross'a.
- Nigdzie nie jedziesz. - rozkazała stanowczo. - Od kilku dni ciągle nocujesz poza domem, co się z Tobą dzieje? Po za tym, ja wychodzę do pracy, a J nie zostanie sam. Masz Go pilnować, bo wrócę dopiero rano, jasne? - zapytała. Niechętnie przytaknęłam. W środku coś się we mnie gotowało   byłam wściekła, ale nie okazałam tego. Ciocia chwyciła za torebkę i wyszła z domu, a ja odwróciłam się do Ross'a wzruszając ramionami.
- Chcesz, żebym został z Tobą? - zapytał. Pokiwałam głową.
- Lepiej, żebyś jechał, jak się dowie, że u mnie spałeś może znów mieć pretensje. Ciocia ma rację, ostatnio ciągle nocuję u Was. - uśmiechnęłam się, a on złapał mnie za ręce i pocałował w czoło. Przymknęłam oczy i otworzyłam je dopiero, gdy już nie czułam jego ust na czole.
- Pa. - uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam za nim drzwi, ruszając na kanapę.


Przepraszam, że taki krótki, ale nie wiem już co dopisać xd

sobota, 4 kwietnia 2015

#29

                                                                         
,, - Wszystko w porządku? - zapytała blondynka, wpatrując się we mnie, tak samo, jak inne cztery pary oczu. Rozejrzałam się dookoła. Wciąż byłam u Lynchów. Zbadałam każdą postać wpatrującą się we mnie. To był tylko sen. Rydel, Riker, Rocky, Ryland, wpatrywali się we mnie, jakbym przybyła z innej planety, Wtedy dotarło do mnie, do kogo należała piąta para oczu.
- Ross? - wyszeptałam, ocierając łzy z policzka. "




- To ja... - wyszeptał uśmiechając się. Spojrzałam pytająco na Rydel, z nadzieją, że zaraz dowiem się, że odzyskał pamięć. Ta jednak zaprzeczyła pokręceniem głowy. Przełknęłam ślinę.
- Ross czuje się już dużo lepiej i może być w domu. Lekarz twierdzi, że to może pomóc mu w odzyskiwaniu pamięci. - Skinęłam głową.
- Dlaczego tak wiele opowiadacie o mnie dziewczynie, której nie znam? - oburzył się blondyn. Łzy znów stanęły mi w oczach. Wpatrywałam się we wszystkich na zmianę, a oni wszyscy wpatrywali się we mnie, oczekując mojej reakcji, jakby byli gotowi na to, że zaraz się rozpłaczę. Przełknęłam jednak łzy, chwyciłam torebkę i wstałam z kanapy w celu opuszczenia tego domu i wrócenia do swojego. W przedpokoju zatrzymał mnie jednak głos blondynki.
- Danny, czekaj!
- Rydel, ja już nie mam siły, rozumiesz? - wyjąkałam, zakładając buty.
- Dobra, teraz posłuchaj. Jestem w stanie zrozumieć to co przechodzisz, ale nie możesz się ciągle nad sobą użalać. - spojrzała na mnie, jakbym miała zaraz powiedzieć ,,masz rację, co ja robię?", jednak tego nie zrobiłam. Westchnęłam.
- Delly zro...
- Nie! - przerwała mi. - To, że Ross stracił pamięć to nie jest jego wina. Ani Twoja - dodała, widząc, że otwieram usta w celu powiedzenia czegoś. - To niczyja wina. Wszyscy wiemy, że on tą pamięć odzyska, a kiedy to się stanie, wszystko będzie jak dawniej, tylko daj mu czas. Myślisz, że dla niego to łatwe nie pamiętać tak wielu rzeczy? Owszem pamięta rodzinę...
- I tą idiotkę ze szpitala. - dodałam wściekła.
- Ją też. Ale gdy przypomni sobie Ciebie, będzie kochał znowu tylko Ciebie. Tylko...przestań naciskać tak na niego i na nas. Lekarz powiedział, że szanse na to, że NIE odzyska pamięci są praktycznie nikłe. Więc nie masz się o co martwić... - mówiła coraz łagodniej. 
- To co mam robić? - westchnęłam opierając się o ścianę. 
- Zostań dziś na noc...zamówimy pizzę, obejrzymy jakiś film. Będzie fajnie. A Ross'a traktuj dziś tak, jakbyście się dopiero poznali. Dasz radę to zrobić? - przełknęłam ślinę. Pokiwałam głową.
- Tylko, że nie mam piżamy. 
- Pożyczę Ci! - pisnęła i klasnęła w dłonie, a następnie chwyciła nie za nadgarstek i pociągnęła do salonu, gdzie siedzieli  chłopcy. Rozejrzałam się po nich wszystkich. Ellington grał z Ryland'em na konsoli, a Ross, Riker i Rocky oglądali to, co dzieje się na ekranie i dopingowali chłopaków. Zaśmiałam się i spojrzałam na Rydel, która w tym samym momencie spojrzała na mnie i przewróciła oczami. 
- Riker, zamówisz pizzę? Danny dziś u nas śpi i chcę przygotować pokój. - podała bratu telefon, a on spojrzał na mnie pytająco. Wzruszyłam ramionami, a blondyn odebrał  telefon od siostry. 
- Dobra, chodź! - Lynch pociągnęła mnie za rękę na górę. Kiedy weszłyśmy na górę, skręciłyśmy w prawo, mijając przy tym pokój Ross'a, a następnie stanęłyśmy przed drzwiami, na których widniała tabliczka z napisem: ,,Królestwo Rydel, nie wchodzić!". Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym przyjaciółka otworzyłą drzwi i moim oczom ukazał się jej piękny pokój. To śmieszne, bo znam Ross'a już prawie 10 miesięcy i tyle razy byłam u niego w domu, a nigdy nie byłam w jej pokoju. Zazwyczaj spędzałam czas u Ross'a, lub w salonie. A raz, kiedy pożyczała mi piżamę to akurat spotkałyśmy się na korytarzu, kiedy ona szła do mnie, a ja do niej. 
Kiedy weszłam do pokoju, od razu w oczy rzuciła mi się stojąca na przeciwko wejścia rozsuwana, biała szafa, na której po obu stronach były narysowane dwie gitary. Na jednej stronie gitara była biała, a na drugiej - czarno-różowa. Obok niej stała jeszcze jedna szafa, z półkami na środku, a po prawej stronie z odwzorowanymi klawiszami pianina. Na półce na samej górze stały jakieś segregatory, na półce niżej wieża, a na kolejnych same książki. 
 Na  środku pokoju leżał różowy, włochaty dywan, na którym stało łóżko jednoosobowe. Na łóżku leżały dwie poduszki - czarna i biała, a przykrywał je fioletowy koc. Na łóżku leżały także nieodłożone przez Rydel słuchawki. 
Obok łóżka stała szafka nocna, a na niej budzik i czarna lampa z różowymi wzrokami. 
  Na ścianie, naprzeciw łóżka stała biała komoda z półeczkami, szufladą i jedną szafką. Na komodzie stało lustro, razem z perfumami i innymi kosmetykami. Na podłodze leżały poduszki i jakieś czasopismo. Firanki w oknach były fioletowe. 
- Rydel...Twój pokój...jest piękny... - westchnęłam. 
- Piękny? To zwykły pokój...
- Dla Ciebie zwykły. Ja marzyłam o takim w dzieciństwie i nigdy takiego nie miałam. Po co mu tu w ogóle przyszłyśmy? - zmieniłam temat. 
- Dam Ci piżamę i przygotuję dla Ciebie miejsce na łóżku. - Uśmiechnęła się i podała mi złożoną, czarną koszulkę z różowymi spodenkami.
- Mogę wziąć prysznic? - zapytałam skrępowana.
- Jasne, tam jest łazienka. - wskazała na drzwi i wróciła do ścielenia łóżka.
- Masz swoją łazienkę? - uniosłam brwi.
- Z chłopakami bym nie wytrzymała. - zaśmiała się, na co przewróciłam oczami i ruszyłam do wskazanego miejsca. Kiedy otworzyłam drzwi, w ogóle nie zdziwiło mnie to, jak ta łazienka wyglądała. Jej ściany były fioletowe, podobnie jak porozwieszane tam ręczniki. Szczerze mówiąc, sądziłam, że pokój Rydel jest różowy, gdyż jest to ulubiony kolor blondynki, jednak było inaczej. Położyłam piżamę, którą dała mi Rydel na krzesło i weszłam pod prysznic. Kiedy odkręciłam wodę, aż pisnęłam, ponieważ prysnęła na mnie naprawdę lodowata woda, którą szybko zakręciłam. Usłyszałam pukanie do drzwi i przewróciłam oczami.
- Tak? - krzyknęłam, aby można było mnie usłyszeć. 
- Wszystko w porządku? Usłyszałam głos Rydel.
- Tak, wszystko jest ok!
Tym razem ustawiłam prysznic tak, aby był skierowany w dół i odkręciłam wodę. Włożyłam rękę do strumienia, aby sprawdzić, czy jest już odpowiednia. Kiedy upewniłam się, że woda jest dobra, uniosłam prysznic i ciepły strumień oblał całe moje ciało, jednak starałam się nie zamoczyć włosów, przypominając sobie, że myłam je rano. Sięgnęłam po płyn pod prysznic, który był w różowej buteleczce w czarne kropki, a kiedy tylko wylałam go na dłoń, poczułam, że jego zapach to truskawka. 
Gdy umyłam się i wytarłam sięgnęłam po piżamę i dopiero teraz zauważyłam, że na czarnej bokserce widnieje napis ,,Just love me" - przy czym literę ,,o" zastępowało różowe serduszko. Spodenki były różowe w białe serduszka, a w pasie, na środku była jaśniejszego odcienia niż spodenki, różowa kokardka. Spojrzałam w lustro i związałam włosy w luźnego koelka. Kiedy wyszłam z łazienki, Rydel nie było w pokoju, więc zeszłam do salonu, gdzie wszyscy siedzieli na kanapie, tylko Ryland majstrował coś koło DVD, a Rocky nakładał kawałki pizzy na talerzyki. Usiadłam na kanapie obok Riker'a, a Rydel podała mi talerzyk z moim kawałkiem pizzy. 
- Riker, nadal jesteś na mnie zły? - zapytałam biorąc gryza jedzenia.
- Słucham? Już od dawna nie. Nikt z nas się na Ciebie nie gniewa tak? Wszyscy Cię kochamy. - posłał mi szeroki uśmiech. Odwzajemniłam uśmiech, który po chwili  zniknął mi z twarzy. 
- Wszyscy oprócz Ross'a. - szepnęłam, znów gryząc pizzę i spoglądając w telewizor, na którym aktualnie nic nie było, bo Ryland dopiero próbował włączyć jakiś film. Kiedy zjadłam odłożyłam talerzyk na stolik i ułożyłam się wygodniej na kanapie, układając głowę na ramieniu Riker'a i wtulając się w niego. N fotelu obok kanapy usiadł Ell, a na fotelu po drugiej stronie kanapy Ryland z pilotem. Wstrzymałam oddech, kiedy Ross usiadł obok mnie, jednak ten nie zwrócił na mnie żadnej uwagi. Rydel, skarżąc się na brak miejsca usiadła Ellington'owi na kolanach. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc tę scenkę, a następnie odwróciłam głowę w stronę telewizora, gdyż Ryland właśnie włączył film.
- A co to w ogóle za film? - zapytał Ross, a na dźwięk jego głosu serce mi przyśpieszyło. 
- ,,Więzień labiryntu", cicho już, bo nie będziemy wiedzieć o co chodzi. - wypowiedział na jedym wdechu RyRy i nadal wpatrywał się w film.


Obudziło mnie chlapnięcie na klatkę piersiową zimną wodą. Zerwałam się gwałtownie z ramienia Riker'a i rozejrzałam się dookoła. 
- Ty idioto, obudziłeś ją! - krzyknął Riker na Ross'a. Spojrzałam na Ross'a, trzymającego w ręce pustą już szklankę po jakimś napoju. Patrząc na jego twarz miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, był tak bardzo zdezorientowany. 
- Tak bardzo Cię przepraszam. - wyszeptał. Zaśmiałam się wstając z kanapy. 
- Nie ma sprawy. Rydel, mogę się przebrać? Tylko najlepiej w jakiś dłuższy rękaw, bo jest mi trochę chłodno...- poprosiłam.
- Jasne, wybierz sobie coś z szafy. - mruknęła, przerywając pocałunek z Ellington'em. 
- Sama mam coś wybrać? - zapytałam zmieszana. Przewróciła oczami.
- Czuj się jak u siebie. - uśmiechnęła się. 
Zdezorientowana weszłam do jej pokoju, rzucając mokrą koszulkę na podłogę, przez co zostałam w samym staniku. Podeszłam do szafy, z której wcześniej Rydel wybrała dla mnie piżamę i otworzyłam ją, szukając czegoś z długim rękawem. 
- Jeszcze raz chciałem Cię bardzo...o matko! - znów usłyszałam głos Ross'a i odwróciłam się w jego stronę. 
- Najpierw oblałem Cię sokiem, a teraz jeszcze wszedłem do pokoju, kiedy jesteś w samym staniku, przepraszam! - krzyknął z zaczerwienionymi policzkami i odwrócił się, aby wyjść. Wybuchłam śmiechem, na co ten odwrócił się do mnie z powrotem. 
- No co? 
- Nic, nic, bo właściwie Ty mnie już nieraz widziałeś w samym staniku. - powiedziałam, ocierając łzę z policzka i sięgając do szafy, po polarową, różową koszulę  w kratkę, która jak się okazało była do spania i zakładając ją na siebie. Rękawy były w sam raz, jednak ona sama sięgała niżej, niż moje spodenki. Zauważyłam, że Ross ciągle przygląda mi się, więc zmieszana spuściłam głowę.
- O co chodzi? 
- Jak to już Cię widziałem? - zapytał, a następnie rozsiadł się wygodniej na łóżku i spojrzał na mnie, oczekując, aż wszystko mu powiem. 
- No bo...jestem...byłam, nie wiem, Twoją dziewczyną...- zaczęłam, przysiadając się obok niego. Potem chyba przez godzinę opowiadałam mu o wszystkim, co jest z nami związane. 
- Danny... - wyszeptał, spoglądając na mnie z błyskiem w oku.
Następnie poczułam, jak przywarł swoimi ustami do moich, gładząc palcami mój policzek. Serce biło mi tak szybko, jak podczas naszego pierwszego pocałunku. 
- Pa...pamiętasz? - zapytałam, łapiąc oddech.
- Wydaje się, że nagłe odzyskiwanie pamięci w magiczny sposób dzieje się tylko w filmach, ale...naprawdę wszystko pamiętam! - usłyszałam klaskanie i zauważyłam Rydel, stojąc w progu drzwi i uśmiechającą się od ucha do ucha.
- Tak się cieszę! - krzyknęła i usiadła między mną, a Ross'em, przytulając nas obu.
- Jak wiele usłyszałaś? - zapytałam śmiejąc się.
- Nic, tylko widziałam jak się całujecie, no i potem ten tekst Ross'a. - spojrzała na niego, a potem znów na mnie. - Ale nie, nie będzie tak jak myślisz, młody! Ona i tak śpi dziś u mnie. - zaznaczyła mierząc brata wzrokiem. Przewrócił oczami.
- Ok! - zaśmiał się i wstał z łóżka, przed wyjściem całując mnie jeszcze w policzek. Kiedy upewniłam się, że  nie ma Go już w pobliżu pokoju, podskoczyłam na łóżku i pisnęłam ze szczęścia, następnie opadając na nie i patrząc uśmiechnięta w sufit. Chwilę później obok mnie położyła się Rydel i wtuliła się we mnie.