Hej, dzisiaj notatka będzie na początku, także przepraszam, za opóźnianie xd Po pierwsze jak zwykle - przepraszam, że tak późno, ale już chyba wszyscy wiecie czemu. Chciałam napisać, że już z dwa miesiące jestem nominowana do LBA i ciągle nie dodaję tego postu, za co przepraszam, ale nie wiem co się dzieje i ciągle z tym postem jest coś nie tak, więc postaram się go dodać DOPIERO dzisiaj, po tym rozdziale, mam nadzieję, że mi się to uda. To chyba tylko tyle, zapraszam do czytania ;)
2 komentarze = rozdział
W nocy nie mogłam usnąć. Uśmiechałam się do sufitu i ciągle wierciłam się na łóżku. Byłam taka szczęśliwa!
- Rydel? - szepnęłam, patrząc na twarz blondynki, jednak okazało się, że śpi. Po cichu odgarnęłam z siebie kołdrę i położyłam stopy na podłogę. Na palcach pomaszerowałam kilka pokoi dalej. Starałam się uchylić drzwi jak najciszej, jednak te zaskrzypiały. Przymknęłam oczy, przestraszona, że Go obudziłam, ale kiedy je otworzyłam spał jak zabity. Po cichu podeszłam do łóżka i odgarnęłam włosy do tyłu. Nachyliłam się i pocałowałam Ross'a w usta. Pod moimi wargami poczułam, jak się uśmiecha. Otworzyłam oczy i zauważyłam, że przygląda mi się.
- Nie mogę spać. - szepnęłam i usiadłam na nim okrakiem. Położył dłonie na moich biodrach i zapalił lampkę stojącą na biurku obok łóżka. Nachyliłam się i położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi. Poczułam jego rękę na swoim pośladku, ale jakoś dziś mi to nie przeszkadzało. Za bardzo mi Go brakowało, żebym teraz miała protestować.
Odwrócił nas tak, ze teraz on leżał nade mną. Rękoma opierał się po obu stronach mojej głowy. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, odpychając jego nacisk. Musnął moją wargę swoim językiem i uśmiechnął się. Na chwilę utopiłam się w jego czekoladowych oczach,a kiedy się ocknęłam, zdałam sobie sprawę z tego, że nie mam na sobie koszulki, a Ross ciągle całuje moją szyję i ramiona. Wplątałam dłoń w jego blond włosy, a drugą ciągle trzymałam na jego torsie. Również ściągnęłam jego koszulkę, którą rzuciłam gdzieś w kąt. Poczułam jego delikatny pocałunek złożony na czole i przymknęłam oczy. Uśmiechnęłam się do niego, jednak on był bardzo poważny, więc i ja spoważniałam. Myślałam tylko o nim. Kiedy wyjechałam, miałam wyrzuty sumienia. Słowami nie potrafię określić jak bardzo mi go brakowało, kiedy mnie tu nie było. Jak mogłam odrzucić Go tego dnia, kiedy ten przyjechał do mnie? Kiedy stracił pamięć byłam pewna, że to koniec. Że już sobie nie przypomni, że zostawi mnie na zawsze. Wtedy nic nie miałoby sensu. To on był osobą, która uratowała mnie od samobójstwa, osobą, która ratowała mnie od wszystkiego. Odzyskanie jego pamięci było jak deszcz w czasie suszy - tak bardzo upragniony, nagły, niespodziewany. Tak bardzo wyczekiwany i mało realny. Był wszystkim. Nigdy nie chcę Go już stracić.
- Kocham Cię - jęknęłam i opadłam spełniona na poduszki, obok niego. Nic nie odpowiedział, po prostu mnie przytulił, więc odwzajemniłam uścisk.
- Ross? - zaczęłam. Spojrzał na mnie dając do zrozumienia, żebym mówiła.
- Gdybyś nie odzyskał pamięci, ożeniłbyś się z Vic?
- Ożenił? Co? Nie! - wyparł się. - Skąd Ci w ogóle coś takiego przyszło do głowy? - zaśmiał się.
- Sama nie wiem. - musnęłam jego usta i ułożyłam głowę na jego klatkę piersiową, odpływając w głęboki sen.
- Co Ty robisz? - zerwał się z łóżka i spojrzał na mnie zdziwiony. Zaśmiałam się, widząc, że jest w samych bokserkach.
- Która godzina? - zapytałam, ziewając. Uniósł brwi i spojrzał na mnie badawczo.
- Kim jesteś do cholery? - to pytanie zadziałało na mnie, jak strzał w policzek. Otworzyłam szeroko oczy, w których zebrały się łzy.
- Co? - wydukałam, przełykając ślinę.
- Kim jesteś? Co tutaj robisz? - powtórzył.
- Nie pamiętasz? - zapytałam, a łzy spłynęły po moich policzkach. Ukryłam twarz w dłoniach i usiadłam na łóżku, opierając łokcie o kolana. Dobiegł mnie jego śmiech i zapłakanymi oczami spojrzałam na niego. Zauważając mój pytający wzrok, nabrał powietrza.
- Żartowałem! - wybuchnął śmiechem jeszcze raz, a palcem otarł łzę z kąta oka. Uniosłam brwi i spojrzałam na niego.
- Z takich rzeczy się nie żartuje, idioto! - krzyknęłam. Wstałam z łóżka, a ten podszedł do mnie z zamiarem przytulenia mnie, jednak odepchnęłam Go od siebie.
- Daj mi cholerny spokój. - powiedziałam bez uczuciowo i w samym staniku i spodenkach wyszłam z pokoju.
Poszłam do różowego pokoju Rydel, ale okazał się pusty, więc zapukałam do drzwi łazienki blondynki.
- Tak? - drzwi otworzyły się, a w nich stanęła już dawno ubrana i pomalowana Rydel. - No proszę.
Gdzie Ty byłaś? Miałaś spać u mnie! Jak długo planowałaś wyjście do mojego braciszka? Czekaj... - urwała na chwilę, mierząc mnie wzrokiem. - Gdzie jest Twoja bluzka? - zapytała unosząc brew.
- Chyba...no...została u Ross'a w pokoju.
- O matko. Ble! - dziewczyna udała odruch wymiotny i zaśmiała się. - Nie chcę sobie nic wyobrażać. - rzuciła, drażniąc się ze mną.
- Mogę skorzystać z łazienki? - zapytałam. Przytaknęła głową i rzuciła się na swoje łóżko, biorąc po drodze jakieś czasopismo.
Weszłam do łazienki i jak się okazało, ubrania poskładane były na szafce, a przy nich kartka z napisem ,,Pożyczam Ci ubrania, bo zapomniałam, że żadnych nie wzięłaś. Mam nadzieję, że dobry rozmiar - Rydel."
Uśmiechnęłam się i weszłam pod prysznic. Tym razem dokładnie sprawdziłam, czy woda nie jest za zimna ani za gorąca, a kiedy upewniłam się, że jest odpowiednia, oblałam nią całe ciało.
Znużona przymknęłam oczy, a kolejne strumienie letniej wody oblewało moje ciało, od głowy, aż po stopy. Takie prysznice zmuszają do przemyśleń, jednak dziś myślałam tylko o tym, o czym myślałam wczoraj w nocy.
Umyta wyszłam z kabiny, a następnie wytarłam i nabalsamowałam ciało. Ubrałam się w to, co naszykowała mi Delly i wysuszyłam włosy. Kiedy wyszłam z łazienki, na łóżku mojej przyjaciółki, siedział tylko Ross. Przewróciłam oczami i ignorując jego obecność położyłam na łóżko złożoną piżamę Rydel i skierowałam się do wyjścia. Szarpnął mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę. Kciukiem pociągnął moją dolną wargę w dół, tak aby uwolnić ją z nacisku moich zębów. Spojrzałam na jego usta, którymi teraz pieścił moje wargi.
- To był tylko żart, jasne? - wyszeptał prosto w moje usta i przyciągnął do siebie, a ja wtuliłam się w niego. Za rękę zeszliśmy na dół do kuchni, gdzie wszyscy jedli śniadanie.
- Gratulacje bro!- krzyknął Rocky, klepiąc Ross'a w plecy. Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.
Rozejrzał się po nas, a następnie wywrócił oczami.
- No co? Tylko ja słyszałem? Ah, nieważne... - machnął ręką. Ross zmarszczył brwi, a ja poczułam, jak pieką mnie policzki. Blondyn ścisnął moją dłoń mocniej i spojrzał na mnie, więc uśmiechnęłam się.
- U mojego kolegi jest dzisiaj impreza, może wpadniemy? - zapytał mój ukochany, kiedy leżeliśmy na kanapie u niego w salonie.
- Może być. - rzuciłam. - Tylko jedźmy teraz do mnie, żebym się przebrała w swoje ubrania. - zaśmiałam się. Przytaknął i poczłapał z kanapy do przedpokoju. Na miejscu od razu poszłam na górę i zdjęłam z siebie ubrania Rydel, składając je dokładnie i ubierając coś swojego. Zeszłam po schodach na dół, witając się uśmiechem z J'em.
- Możemy iść. - krzyknęłam do Ross'a siedzącego na kanapie, podążając do drzwi.
- Gdzie się wybierasz? - na drodze stanęła mi ciocia.
- Jadę na imprezę, do kolegi Ross'a.
- Nigdzie nie jedziesz. - rozkazała stanowczo. - Od kilku dni ciągle nocujesz poza domem, co się z Tobą dzieje? Po za tym, ja wychodzę do pracy, a J nie zostanie sam. Masz Go pilnować, bo wrócę dopiero rano, jasne? - zapytała. Niechętnie przytaknęłam. W środku coś się we mnie gotowało byłam wściekła, ale nie okazałam tego. Ciocia chwyciła za torebkę i wyszła z domu, a ja odwróciłam się do Ross'a wzruszając ramionami.
- Chcesz, żebym został z Tobą? - zapytał. Pokiwałam głową.
- Lepiej, żebyś jechał, jak się dowie, że u mnie spałeś może znów mieć pretensje. Ciocia ma rację, ostatnio ciągle nocuję u Was. - uśmiechnęłam się, a on złapał mnie za ręce i pocałował w czoło. Przymknęłam oczy i otworzyłam je dopiero, gdy już nie czułam jego ust na czole.
- Pa. - uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i zamknęłam za nim drzwi, ruszając na kanapę.
Przepraszam, że taki krótki, ale nie wiem już co dopisać xd
Jejku, cudo <3 Myślałam że się poleję ze śmiechu jak sobie żartowaaał, CIOTKA JEST WREDNA JUŻ JEJ NIE LUBIE, NIE LUBIE Afe Afe,
OdpowiedzUsuńAnyway rozdział <3 <3 <3 Czekałam Czekam i będę czekała na nexta,
http://swift-and-lynch-story.blogspot.com/ zapraszam do siebie (licze na kom:) )
~ Martyna :*
Ugh ta jej ciotka!
OdpowiedzUsuńKocham
Czekam
Daj szybko
~Wika aka ponczek
Kocham
OdpowiedzUsuń