piątek, 9 października 2015
#44
- Ale ja naprawdę nie wiem, co zrobiłem nie tak. Staram się jak mogę... - szatyn siedział z głową ukrytą w dłoniach, a ja obok niego, klepiąc go po plecach.
- Wiesz, dla mnie to nieco dziwna sytuacja, bo zazwyczaj doradzam Rydel, a nie Tobie... - zaczęłam. Ellington podniósł głowę i spojrzał na mnie przejęty. On i Rydel mają trudniejszy okres. Sama nie wiem, o co się teraz kłócą, bo Delly o niczym mi nie mówiła, a Ratliff dopiero zaczął, nie zdradzając szczegółów. Nie ukrywam, że było mi trochę przykro, że nie wiedziałam, że Rydellington się kłóci. W końcu zawsze w takich sytuacjach Rydel mi o wszystkim mówiła, ale ostatnio woli rozmawiać o tym z Vanni. Nie mam im tego za złe, jednak przyznam, że czuję się odtrącona.
- Wiem, młoda. Przepraszam, że Cię zamęczam. - westchnął.
- Nie zamęczasz, po prostu ciężko mi się przyzwyczaić. Powiesz mi o co dokładnie się pokłóciliście?
- Nie jestem pewien. Ta kłótnia ciągnie się już od tygodnia, a codziennie jest z innego powodu.
- A od czego się zaczęło?
- Kelly do mnie napisała i...
- Słucham? A czego ona od Ciebie chciała? Myślałam, że ze sobą nie rozmawiacie.
- Bo nie rozmawiamy! Napisała do mnie, żeby mi pogratulować, bo widziała nasz ostatni występ w telewizji. Sam nie wiem, co się stało, że się ze mną skontaktowała. Odpisałem jej, że dziękuję i na tym się zakończyło. Rydel znalazła te SMS-y i stwierdziła, że wszystkie inne usunąłem i, że ciągle czuję coś do Kelly. Później powiedziała, że już wszystko w porządku i nie jest już zła, ale każdego dnia ma pretensje dosłownie o wszystko. Kiedy przytulę fankę mówi ,,z nią też piszesz SMS-y za moimi plecami?". To denerwujące. To była tylko jedna wiadomość. - mówił, sporo gestykulując. Uśmiechnęłam się delikatnie, wiedząc, że to wcale nie jest taki poważny problem. Rydel zawsze była zazdrosna, szczególnie, jeśli chodzi o jej ukochanego, nic więc dziwnego, że robi sceny zazdrości, po tym, jak do Ellingtona napisała jego była. Spojrzałam na szatyna, który wstał z kanapy i zaczął chodzić w kółko po całym busie. Siedziałam cicho, próbując wymyślić coś, co zmiękczy Rydel i pomoże im się pogodzić, jednak Ratliff rozpraszał mnie tym ciągłym chodzeniem.
- Możesz usiąść? Za chwilę dostanę oczopląsu od tego twojego łażenia w kółko. Siadaj na te cztery litery i daj mi w spokoju myśleć. - warknęłam, a chłopak usiadł bez słowa obok mnie. Minęło już dobre dziesięć minut, a ja wciąż nie mogłam nic wymyślić. W tym czasie do busa wbiegł Rocky trzymając Rylanda na plecach i krzycząc ,,na koniec świata i jeszcze dalej". Przystanął, kiedy zobaczył mnie i Ratliffa. On i najmłodszy Lynch przyglądali nam się chwilę, po czym Ryland krzyknął w stronę wyjścia z busa:
- Ross, Danny Cię zdradza! - i bracia zniknęli nam z oczu. Wtedy do busa wpadł jak błyskawica zawołany wcześniej Ross.
- Z kim niby? Kto dotknął mojej dziewczyny? Radzę się przyznać. - groził nam palcem, ale kiedy zdał sobie sprawę, że nie ma tu nikogo prócz mnie i jego przyjaciela, uspokoił się. Wepchnął się jednak na kanapę pomiędzy nas tak, żebyśmy nie byli blisko siebie. - O czym rozmawiacie? - zapytał, nie spuszczając oka z Ellingtona. Roześmiałam się i położyłam głowę na ramieniu mojego chłopaka.
- Zastanawiamy się, co zrobić, żeby Rydel wybaczyła temu idiocie. - westchnęłam.
- Skrzywdziłeś moją siostrę? - warknął Lynch, wstając z miejsca. - Nie pamiętasz już naszej pogawędki po tym, jak przyłapałem was na trzymaniu się za ręce? Jeśli ona przez Ciebie cierpi, to nie chciałbym być w Twojej skórze. - szarpnęłam blondyna za nadgarstek, aby ponownie usiadł, ale mimo, że to zrobił, nie odwracał wzroku od perkusisty.
- Nie skrzywdził jej. Rydel jest zazdrosna, bo napisała do niego Kelly. Nawet się z nią nie spotkał, a Delly, jak to ona jest podejrzliwa i od tygodnia się do niego nie odzywa, dlatego chcemy, żeby jej przeszło.
- No to proste. Laski lubią, jak się im wyznaje miłość publicznie i tak dalej, no nie? Zrób coś romantycznego na scenie, dziś wieczorem. Od razu jej przejdzie. - Ross wzruszył ramionami.
- Ale co?
- Stary, sam coś wymyśl. Ja chcę spędzić czas z moją dziewczyną.
- Nie zapomnijcie o zabezpieczeniu. - rzucił Ellington, wstając z kanapy i obrywając w twarz poduszką od Rossa. - Roześmiałam się, zarzucając blondynowi ręce na szyję i mocno go całując. Od początku trasy w ogóle nie mieliśmy dla siebie czasu sam na sam. Zawsze w busie się ktoś kręci, na mieście jesteśmy wszyscy, a koncerty jak to koncerty. Brakuje mi tego wszystkiego co działo się zawsze za zamkniętymi drzwiami pokoju mojego, lub Rossa, ale nie mogę nic z tym zrobić. Takie są właśnie uroki trasy. Jęknęłam, kiedy blondyn całował moją całą szyję. Oddawałam mu się bez reszty, korzystając z tej krótkiej chwili samotności. Bardzo krótkiej chwili.
- Rossy, wyjdziemy na spacer po mieście, ale jest zimno, ubierz coś. - usłyszeliśmy głos Stormie. Lynch wstał z kanapy, a ja zmieniłam pozycję z leżącej w siedzącą. Wciąż próbowałam opanować oddech i poprawiałam dekolt i fryzurę.
- Mamo! - krzyknął blondyn do kobiety stojącej przy nas. - Nie mów do mnie Rossy. Poza tym, mam 19 lat, oczekuję trochę prywatności. Mogłaś przynajmniej krzyknąć, że idziesz. - jęknął zażenowany. Czułam, jak pieką mnie policzki, ale mimo wszystko byłam rozbawiona.
- Jak Ty się odzywasz do matki? Rób co każe i nie pyskuj. Za pięć minut widzę was na zewnątrz. - wtrącił Mark, biorąc żonę za rękę i wychodząc z busa. Wybuchnęłam śmiechem widząc naburmuszonego Rossa. Chłopak odwrócił się moją stronę i sam się uśmiechnął pytając:
- Takie to śmieszne, tak? - a ja tylko kiwałam głową.
Siedzieliśmy na backstage'u, kiedy Ryland rozkręcał publiczność przed występem R5. Stałam oparta o ścianę, a Ross stał na przeciwko mnie, opierając się rękami o ścianę po obu stronach mojej głowy. W białym pomieszczeniu znajdowały się dwie czarne kanapy ustawione na przeciwko siebie. Jedną z nich zajmowała Savannah i Rydel prowadząc ożywioną rozmowę, drugą zaś Ratliff i Riker. Ellington przyglądał się swojej dziewczynie, podczas gdy Lynch coś do niego mówił, jednak w ogóle nie zwracał uwagi na to, że nie jest słuchany. Rocky siedział na czarnym fotelu robiąc coś na swoim telefonie. Stormie i Mark ogarniali jakieś sprawy dotyczące koncertu, ale ja nigdy się na tym nie znałam.
- Czy Ty jadłaś żelki? - mruknął Ross, odrywając swoje usta od moich. Odchyliłam głowę do tyłu, śmiejąc się.
- A Ty skąd wiesz?
- Czuję. Pewnie zjadłaś wszystkie, bo po co się dzielić ze swoim chłopakiem? - udał obrażonego, a ja tylko przytaknęłam. Nie wiem ile czasu jeszcze tak spędziliśmy, kiedy nagle zjawił się przy nas Ryland krzycząc:
- Oni są niesamowici! Pokochacie ich! - a następnie siadając obok Rikera i Ellngtona, ściągając przy tym butelkę wody ze szklanego stolika. Wdał się w rozmowę ze swoim bratem, gdyż jego przyjaciel nadal w niej nie uczestniczył.
Chciałam już wrócić do busa i położyć się spać. Byłam dziś bardzo zmęczona, z niewiadomych mi przyczyn. Byłabym gotowa usnąć na którejś z tych skórzanych kanap. Ross musnął moje wargi po raz ostatni i rzucił:
- Muszę spadać.
- Powodzenia. - uśmiechnęłam się. Zespół zerwał się ze swoich miejsc i stanął w kółku. Ułożyli dłonie na jedną ,,kupkę" i krzyknęli swoje słynne ,,Ready Set Rock" po czym weszli na scenę. Krzyki fanów można było usłyszeć doskonale na backstage'u. Przysiadłam się do Rylanda, a obok nas usiadła Vanni. Przez około pół godziny rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Głównie Lynch opowiadał o swoim występie i fanach, którzy go wspierali. Nie mógł wyjść z podziwu, jak dobrze znają oni teksty piosenek i jak dobrze potrafią się bawić. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie jak dzisiaj na mieście jakieś dwie dziewczyny poprosiły mnie o zdjęcie. Ostatnio zdarza mi się to co raz częściej i nie mogę w to uwierzyć. Fala wyzwisk w moją stronę powoli znika. Słyszałam głos Rydel wykonującej swoją piosenkę i fanów, którzy ją w tym wspierają.
- To była najseksowniejsza, najpiękniejsza i najcudowniejsza kobieta na tej planecie. I właśnie tej kobiecie chciałbym powiedzieć coś dziś, przy was wszystkich. - do moich uszu dotarł głos Ella i musiałam zobaczyć co się dzieje. Stanęłam tak, aby widzieć wszystko idealnie. Obok mnie stanęła Vanni i Ryland, a po drugiej stronie sceny zobaczyłam rodziców Lynchów. Ellington wyciągnął z kieszeni kartkę, rozwinął ją i zaczął czytać:
- Poznaliśmy się bardzo dawno temu. Od początku byłaś dla mnie kimś ważnym, a w końcu stałaś się najważniejsza. Naprawdę Rydel, nie ma nikogo ważniejszego niż Ty. Kocham Cię całym moim sercem i dziś chcę Ci to udowodnić. - rzucił kartkę na scenę, a ja zauważyłam, że nic na niej nie ma i wcale nie czytał. Uśmiechnęłam się. Podszedł do Rydel, która już miała łzy w oczach, które dało się dostrzec z takiej odległości. Wziął blondynkę za rękę i wyprowadził na środek sceny. Dziewczyna szła za nim szeroko uśmiechnięta,a fani trwali, o dziwo, w milczeniu. Riker zaczął przygrywać powolną melodię, co zrobili również Ross i Rocky bacznie obserwując wydarzenie. Ell klęknął na jedno kolano i wyjął z tylnej kieszeni spodni pudełko. Pisnęłam, przytulając Savannah, która również nie mogła opanować emocji. Nie wierzyłam, że to się dzieje.
- Rydel Mary Lynch...czy zostaniesz moją żoną? - zapytał, a policzki dziewczyny pokrywały tylko łzy. Fani pisnęli, a blondynka, nie mogąc wydusić z siebie słowa pokiwała tylko głową. Ratliff wsunął jej pierścionek na palec, wstał i pocałował namiętnie.
- Ratliff, nie ustalaliśmy zaręczyn. - palnął Ross, na co wszyscy zaczęli się śmiać. Nawet Delly się roześmiała, ocierając łzy z twarzy.
----------------------
Przepraszam, przepraszam, przepraszam x 30000. Naprawdę chciałam napisać rozdział już wcześniej, ale po prostu nie byłam w stanie. Ciągle szkoła, choroba, albo ogólnie zmęczenie. Nie mam już siły, a to dopiero październik. Przepraszam, że rozdziały będą dużo rzadziej, ale ja się już po prostu nie wyrobię, wybaczcie mi. Mam nadzieję, że chociaż rozdział się Wam spodoba.
Błędy poprawię później.
Subskrybuj:
Posty (Atom)