- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - zapytałam, kiedy był już wystarczająco blisko. Nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha:
- Myślałaś, że tak łatwo mi uciekniesz? - chciałam stamtąd uciec. Było mi niedobrze, kiedy na niego patrzyłam.
- Daj mi spokój Ryan. Nie chcę Cię widzieć. - wstałam z krzesła, jednak szybko poczułam mocny ścisk na nadgarstku, a następnie pociągnięcie w dół, co zmusiło mnie, abym ponownie na nim usiadła.
- Co Ty powiedziałaś?! - syknął, a jego oczy pociemniały. Odwróciłam wzrok. - Nie życzę sobie, żebyś tak do mnie mówiła, czy to jest zrozumiałe? - milczałam. Złapał moje włosy i pociągnął mnie tak, że głowę miałam zwróconą do sufitu. - Czy. To. Jest. Zrozumiałe? - powtórzył robiąc przerwę po każdym słowie. W miarę możliwości kiwnęłam głową. Puścił moje włosy i pchnął moją głowę tak, że uderzyłam twarzą o stolik.
- Przestań, proszę. - mówiłam ze łzami w oczach.
- Wstań. - rozkazał, kiedy to zrobiłam złapał mnie z całej siły za nadgarstek i pociągnął do toalety. Następnie ,,przykuł" mnie plecami do ściany, mocno trzymając moje ręce wysoko, również przygwożdżone do ściany. - A teraz skończę to, co zacząłem. - uśmiechnął się przebiegle. Zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie w usta, a następnie w szyję. Po chwili całował już każdy kąt mojej szyi, następnie kreślił na niej ślady językiem.
Nie mogłam powstrzymać płaczu. Łzy lały się po moich policzkach strumieniami. Powoli jego ręka ruszyła z biodra coraz wyżej.
- Puść mnie! - krzyknęłam, za co oberwałam w twarz.
- Ej, co się tu dzieje?! - usłyszałam znajomy głos - zostaw ją! - blondynka podeszła do Ryan'a i próbowała odciągnąć go ode mnie. Ten uderzył ją w twarz, a ona pod siłą uderzenia upadła na ziemię.
- Rydel! - krzyknęłam, próbując się wyrwać. Dziewczyna wybiegła z łazienki. Próbowałam się uwolnić. Kopałam Go po nogach, kroczu, wszędzie, gdzie mogłam, jednak on był dużo silniejszy. Nim się obejrzałam, w łazience pojawił się Ellington, a Rydel wbiegła za nim. Brunet szybko odciągnął ode mnie chłopaka, przygwoździł Go do ściany, trzymając za szyję i podduszając. Drugą rękę miał zaciśniętą w pięść i uniesioną do góry w razie wypadku. Chwilę później do łazienki weszła ochrona i wyprowadziła Ryan'a.
Osunęłam się po ścianie na ziemię i przyciągnęłam kolana pod brodę. Patrzyłam pusto przed siebie, z ciągle mokrymi od łez policzkami.
- Mała, wszystko w porządku? - zapytał Ell i położył mi dłoń na ramieniu.
- Zostawisz nas same? - Rydel zwróciła się do chłopaka, na co ten wyszedł z sali. Sama kucnęła na przeciwko mnie i chwilę przyglądała mi się bez słowa. Chyba wiedziała, że nie chcę teraz rozmawiać. Zbliżyła się do mnie i objęła. Odwzajemniłam uścisk.
Kilka minut później byłam w domu Lynch'ów razem z Rydel. Przywiózł nas Ellington, a sam wrócił do szpitala. Usiadłam na kanapie, a Delly podała mi szklankę wody.
- Więc kto to był? - w końcu musiało paść to pytanie.
- Chłopak z mojej szkoły...
- Czego on od Ciebie chciał?
- Rydel, nie wiem. To zaczęło się na wycieczce. Była dyskoteka, a ja nie chciałam na nią iść, więc siedziałam w pokoju. Wtedy przyszedł on, usiadł obok mnie i na początku normalnie rozmawialiśmy, wydawał mi się spoko. A potem mnie pocałował, ale odepchnęłam Go. Powiedziałam, że mam chłopaka, a on popchnął mnie, zaczął całować, rozbierać. A ja tylko krzyczałam. Ale i to było trudne...potem do pokoju weszła taka dziewczyna, zaczęła się śmiać, ale on wtedy wyszedł. Dlatego wróciłam wcześniej. - znów płakałam, a ona znów mnie przytulała.
- Dlatego zerwałaś z Ross'em?
- Tak...a teraz on mnie nie pamięta! To wszystko moja wina, nienawidzę mnie za to!
- Danny, to nie jest Twoja wina! Z tym trzeba pójść na policję!
- Nie! - rzuciłam od razu. - Nie zniosę targania po sądach i tłumaczenia wszystkim co się stało, chcę o tym zapomnieć, a nie ciągle na nowo przypominać...-spojrzała na mnie wzrokiem pełnym współczucia.
Byłam u siebie w domu i oglądałam telewizję, kiedy zadzwonił mój telefon. ,,Numer prywatny " - widniało na ekranie. Przez chwilę wpatrywałam się w telefon, jednak w końcu zdecydowałam się odebrać.
- Słucham? - zaczęłam, jednak po drugiej stronie słyszałam tylko głośne dyszenie. Wzdrygnęłam się.
- To chyba jakaś pomyłka... - szepnęłam.
- Nie. To nie pomyłka, otwórz drzwi. - usłyszałam w końcu męski, zachrypnięty głos. Powoli odłożyłam telefon od ucha, rozłączając się i odwracając w stronę drzwi. Uchyliłam je delikatnie, ale widząc znajomą twarz szybko je zamknęłam, jednak ku mojemu zdziwieniu, nie domknęły się. Spojrzałam na podłogę i zauważyłam pomiędzy drzwiami, a framugą drzwi, jego czarne adidasy.
Drzwi, które trzymałam otworzyły się tak mocno i gwałtownie, że upadłam na ziemię, jednak wstałam jak najszybciej i wbiegając po schodach wykrzykiwałam tylko chiche wołanie o pomoc, jednak wydawało mi się, jakbym straciła głos i nikt nie mógłby mnie usłyszeć.
- Myślałaś, że ochrona w szpitalu coś mi zrobi? Pożałujesz tego! - krzyknął, ciągle biegnąc za mną. Wbiegłam jak najszybciej do pokoju, zamykając drzwi i opierając się o nie, żeby mój przeciwnik nie mógł ich otworzyć. Spojrzałam na telefon, chcąc zadzwonić po pomoc, jednak to co zobaczyłam załamało mnie. Jak to bateria rozładowana, skoro przed chwilą było tam 84 %?! Cholera!
Kolejne szarpnięcie drzwi sprawiło, że się potknęłam, jednak nie upadłam. Wszedł do środka i pchnął mnie z całej siły na łóżko. Nawet nie poczułam, że płaczę, dopóki nie przyłożyłam ręki do policzka i nie poczułam, że jest wilgotne.
- Pomocy! - wykrzyczałam najgłośniej, jak potrafiłam, jednak ciągle zbyt cicho.
- Danny! - krzyknął, patrząc mi prosto w oczy. Poczułam jak ktoś mnie tyrpie. Otworzyłam oczy i gwałtownie podniosłam się z pozycji leżącej do siedzącej.
- Wszystko w porządku? - zapytała blondynka, wpatrując się we mnie, tak samo, jak inne cztery pary oczu. Rozejrzałam się dookoła. Wciąż byłam u Lynchów. Zbadałam każdą postać wpatrującą się we mnie. To był tylko sen. Rydel, Riker, Rocky, Ryland, wpatrywali się we mnie, jakbym przybyła z innej planety, Wtedy dotarło do mnie, do kogo należała piąta para oczu.
- Ross? - wyszeptałam, ocierając łzy z policzka.
Wiem, miał być wczoraj, ale byłam pewna, że go dodałam, jednak wchodzę sobie poczytać komentarze, patrzę - a rozdział niedodany xD Przepraszam za opóźnienie!
Wow...... Mocno...
OdpowiedzUsuńKocham
Czekam
Daj szybko
~Wika aka ponczek
Super <3 Dawaj szybko next'a <3 Kocham twojego bloga <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń~Martyna :*
Wow... mocne... niesamowite *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta 😘
Mega wspaniały niesamowity *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Piękne mega super
OdpowiedzUsuń