2 komentarze = rozdział
* 4 maja * * Ross*
Tamtej nocy Danny spała bardzo głęboko i wstała dopiero po południu. Nie pamiętała nic, więc musiałem opowiedzieć jej o imprezie i o tym co się stało, a ta śmiała się razem ze mną. Dzisiaj Danny ma urodziny. Planowałem ten dzień w sumie od dawna - chciałem zrobić dla Danny niespodziankę, której, mam nadzieję, nigdy nie zapomni.
- Wiesz co dziś jest? - do pokoju weszła Rydel, siadając na łóżku obok mnie.
- No nie wiem, poniedziałek? - zapytałem z sarkazmem.
- Bardzo śmieszne! - uderzyła mnie w ramię, na co zaśmiałem się. - Masz już jakiś pomysł jak ją czymś zająć? - zapytała, chyba bardziej podekscytowana ode mnie.
- Mam. Zabierzesz ją na jakieś zakupy czy coś. Goście są już zaproszeni, a Riker jedzie odebrać tort od mamy i dokupić kilka rzeczy. Ja jeszcze muszę odebrać prezent. Boję się, że się nie wyrobię! - spanikowałem.
- A nie może Ell jej czymś zająć? Ja chciałam pomóc w przyjęciu! - westchnęła. Rzuciłem jej błagalne spojrzenie, na co wywróciła oczami. - Dobra, idę do niej zadzwonić. - jęknęła i wyszła z pokoju.
Ja ubrałem się i pojechałem do jubilera, odebrać prezent dla Danny. W wyborze pomagała mi mama, więc myślę, że jej się spodoba. Kiedy wróciłem do domu, obdzwoniłem wszystkich gości, aby potwierdzić przyjęcie. Impreza miała odbyć się w moim ogródku, więc kiedy goście i prezent były załatwione, ja i Rocky zaczęliśmy przenosić głośniki i wieżę stereo na zewnątrz. Ryland w tym czasie zajmował się podłączeniem tego wszystkiego.
- Jestem! - krzyknął Riker w progu wyjścia na taras, obładowany reklamówkami. Przejąłem od niego reklamówkę, a ten zaniósł tort do kuchni. Na długim stole rozłożyliśmy biały obrus, a na nim poustawialiśmy napoje, Rocky przyniósł kilka misek z chipsami. Na stole znalazło się też kilka sałatek i różne ciasta. Oczywiście na 18 urodzinach nie mogło zabraknąć również alkoholu.
Później Riker razem z Rocky'm przywieszali różne dekoracje - w ogrodzie jak i w środku. Ryland testował jeszcze głośniki. Na samym końcu przywiesiliśmy w wielu miejscach kolorowe lampki. Około 17:00 (będę spolszczać godziny xd - od aut.) w domu rozległ się dzwonek do drzwi, co sygnalizowało przyjście gości. Poszedłem otworzyć, w czasie kiedy reszta sprawdzała jeszcze wszystkie szczegóły. Otworzyłem drzwi, w których stanęła Maia.
- Ross! - rozłożyła ręce w geście przytulenia. - Tak dawno Cię nie widziałam! - zaśmiała się.
- Racja. Dzięki, że wpadłaś, po tym jak Danny Cię poznała bardzo Cię polubiła. ( Danny raz udało się spotkać z Mai'ą, jednak nie opisywałam tego w opowiadaniu - od aut.)
- Z wzajemnością. A gdzie ona jest? - zapytała, rozglądając się po domu i szukając mojej dziewczyny.
- Rydel się nią zajęła, ale za niedługo będą. - sprostowałem, witając się z kolejnymi gośćmi. W między czasie przyszła jeszcze Stella, oraz Alex, Raini z Calum'em, J, kilka kuzynów Danny oraz Ell, który przez cały czas był u siebie.
- Stary, gdzie Ty byłeś?! - krzyknąłem, szturchając Go w ramię.
- Ross, zgubiłem prezent dla Dan i go szukałem! - zaśmiał się. - Ale już mam. - dodał, wskazując na urodzinową torebkę.
Wszyscy siedzieli już w ogrodzie słuchając muzyki i podjadając przekąski. Niektórzy już tańczyli, a inni np. aktorzy, którzy dawno się nie widzieli, rozmawiali ze sobą o nowych filmach.
- Już są! - krzyknął nagle Ellington wbiegając do ogródka. Muzyka ucichła, a my wszyscy oczekiwaliśmy na wejście Rydel i Danny.
* Danny *
- Rydel, ja naprawdę nie mam siły, cały dzień ciągasz mnie po sklepach. - jęknęłam, jednak ta nie zważała na moje błagania, ciągnąć mnie w stronę ogrodu. Z bolącymi nogami szłam za nią, jednak najbardziej marzyłam teraz o gorącej kąpieli.
- Niespodzianka! - usłyszałam nagle głośny huk i odskoczyłam wtulając się w Rydel. Chwilę później odkleiłam się od niej, zdając sobie sprawę o co chodzi. Poczułam, jak po moim policzku spływa łza, kiedy zobaczyłam to wszystko. Ogród obwieszony kolorowymi lampkami i wypełniony gośćmi, oraz muzyka i przekąski. To było dla mnie? Jeszcze nigdy w życiu nie miałam tak wspaniałego przyjęcia. Uśmiechnęłam się, spoglądając na Rydel.
- Podoba Ci się? To był pomysł Ross'a. - klasnęła w dłonie, popychając mnie, abym w końcu podeszła do wszystkich. Na samym początku podbiegła do mnie Maia Mitchell, mocno mnie ściskając.
- Danny, wszystkiego najlepszego! - krzyknęła, na co uśmiechnęłam się i podziękowałam. Potem porozmawiałam jeszcze z kilkoma osobami.
- Stella?! - krzyknęłam, rzucając się blondynce na szyję. - Nawet nie wiesz jak tęskniłam. - szepnęłam i poczułam jak blondynka odwzajemnia uścisk.
- I jak? - usłyszałam, czując, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu w talii. Odwróciłam się, muskając swoimi wargami, wargi Ross'a.
- To Ty wymyśliłeś? - szepnęłam prosto w jego usta, zbliżając się do niego, aby znów Go pocałować, jednak poczułam szarpnięcie za ramię.
- O nie, tak nie będzie! - zaśmiała się ciocia, a chwilę później dołączyłam do niej ja i Ross. - Jesteś za młoda na całowanie. - zażartowała, po czym podeszła do niej Stella, odciągając ją od nas.
- Skoro na całowanie jesteś za młoda, to co by powiedziała o...
- Ross! - przerwałam mu, zakrywając dłonią jego usta, na co odpowiedział mi tylko śmiechem.
- Żartuję! Zatańczymy? - wyciągnął dłoń w moją stronę, po czym uczyniłam to samo i z uśmiechem ruszyliśmy na parkiet. Jedną ręką trzymał moją, a drugą położył na mojej tali. Ja tą, której nie trzymał, położyłam na jego ramieniu i zbliżyłam się, wtulając się w niego. Piosenka wcale nie była wolna, tylko my tańczyliśmy jak do wolnego. Uniósł jedną rękę, na co obróciłam się pod nią wokół własnej osi, znów się w niego wtulając.
- Dziękuję, za to wszystko. - szepnęłam.
- Podoba Ci się? - zapytał, a ja mimo, że nie patrzyłam na jego twarz wiedziałam, że właśnie się uśmiechnął.
- No mówię przecież. To najlepszy prezent świata. - uśmiechnęłam się, patrząc mu w oczy, a potem musnęłam wargami czubek jego nosa.
Alkoholu było coraz mniej, a goście, w tym ja i Ross, bawiliśmy się coraz lepiej. Wszyscy stali się pewniejsi siebie, pewnie właśnie przez alkohol, który wypili. Ciocia wróciła do domu razem z niektórymi moimi kuzynami. Niektórzy goście znikali gdzieś w domu, a niektórzy powoli się zbierali, gdyż zbliżała się 1:00. Muzyka ucichła, ponieważ było już późno, ale mimo wszystko grała na tyle głośno, aby można było do niej tańczyć. Byłam coraz bardziej wykończona wszystkimi tańcami i dzisiejszym chodzeniem z Rydel po sklepach.Wcześniej odpakowałam jeszcze prezenty. Zrobiłam to, kiedy obecni byli jeszcze wszyscy goście, aby móc im podziękować.
- Mam dość. - jęknęłam opadając na kanapę. Wszyscy sprzątaliśmy po imprezie i mimo, że każdy protestował, twierdząc, że ja powinnam odpoczywać, pomogłam im, mając wyrzuty sumienia, że to przeze mnie i moje urodziny jest taki bałagan.
- Mam jeszcze coś dla Ciebie. - westchnął Ross, opadając na kanapę, obok mnie.
- Przesadzasz. - rzuciłam, czując się nieswojo z myślą, że wszyscy wydali już wystarczająco dużo pieniędzy na samo przyjęcie i prezenty. Myślałam, że prezentem od Ross'a, jest samo przyjęcie, ale pomyliłam się. Chłopak wyciągnął w moją stronę pudełko, wielkości mniej więcej takiej, jak kartka A4. Było w kolorze czerwonym, przewiązane białą wstążeczką. Otworzyłam je i moim oczom ukazało się mniejsze pudełeczko w złotym odcieniu, a pod nim - album na zdjęcia. Zdecydowałam się otworzyć najpierw album, który był wypełniony zdjęciami moimi i Ross'a, podpisanymi różnymi śmiesznymi cytatami. Pojawiały się tam też zdjęcia moje i Rydel, lub moje z całym R5. Na wspomnienie niektórych sytuacji, zarejestrowanych na zdjęciach wybuchałam śmiechem. Kiedy skończyłam oglądać album, przypomniałam sobie o drugim pudełeczku. Sięgnęłam po nie i kiedy je otworzyłam zobaczyłam delikatny, złoty łańcuszek, z zawieszką w kształcie serca.
- To musiało kosztować fortunę... - wydukałam, chwytając ostrożnie biżuterię w dłonie.
- Daj, zapnę Ci go. - uśmiechnął się Ross, przejmując ode mnie łańcuszek. Przeniosłam włosy z pleców na ramię, a po moim ciele przeszły ciarki, kiedy zimna biżuteria musnęła mój rozgrzany kark. Chwyciłam za zawieszkę w kształcie serca i dopiero teraz ujrzałam, że na jego przodzie są moje inicjały. Zaś z drugiej strony widniał napis:
,, I wanna be your everything - R.L".
W moich oczach stanęły łzy wzruszenia. Moje usta odnalazły jego wargi. Pocałowałam Go namiętnie, najbardziej jak potrafiłam. Smakował alkoholem i miętą. Jedną rękę wplątałam w jego miękkie włosy, zaś drugą oparłam na jego klatce piersiowej. Oparłam swoje czoło o jego i oboje próbowaliśmy uspokoić swoje oddechy, po odklejeniu się od siebie.
- Jesteście tacy uroczy... - usłyszeliśmy i równocześnie odwróciliśmy się w stronę źródła dźwięku, którym okazał się Ellington.
- Dzięki. - wydyszałam, ponieważ mój oddech nadal się nie uspokoił i założyłam kosmyk włosów za ucho. Poczułam, że się rumienię.
- Co Wy zrobicie bez siebie prze prawie rok?! - dodał Rocky, opierając się łokciem o ramię Ratliff'a.
- Co? - zaśmiał się nerwowo Ross. - O czym Wy mówicie? - zapytał, a ja przeniosłam na niego swój przerażony wzrok.
- Nie powiedziałeś jej jeszcze o trasie? - powiedzieli równocześnie bruneci, i zostali spiorunowani wzrokiem przez Ross'a.
- To my się ulotnimy. - rzucił Ell, ciągnąc swojego przyjaciela za rękę po schodach.
- O czym oni mówili? - zapytałam, czując jak w moich oczach stają łzy, które teraz nie chciały wypłynąć, jakby czekały, aż się uspokoję.
- Chciałem Ci to powiedzieć po Twoich urodzinach... - powiedział, próbując mnie objąć, ale odepchnęłam Go. - Jedziemy w trasę...i ona będzie trwała... prawie rok. - zamarłam.
Nie wiem czemu, ale płakać mi się chcę. Zaraz, już wiem czemu. One Last Dance + Danny i Ross na koniec..
OdpowiedzUsuńPo co ja wzięłam Old do playlisty ? No po co? hę? Jestem dziwnym człowiekiem, ale wrażliwym, eh.. za dużo dzisiaj płaczliwych rozdziałów przeczytałam.. Nie dziwię się Danny że była zmęczona po zakupach z Delly. Kto by nie był? Debil Rocky, utnie mu ktoś kiedyś język? Takie romantico się zapowiadało a tu lipa, ROCKY ZNAJDĘ CIĘ I ZAMORDUJĘ :) Ross, nie martw się, powiedziałeś (w sumie to Rocky) jej po urodzinach. Bo heloł, 1 w nocy to nowy dzień! ''I wanna be your everything'' jejciu, <3 ja też czasami tańczę do wolnego choć leci szybszy kawałek, i na odwrót . :*
Przesyłam wiadro weny i całuję
~ Martyna
Ale uroczy komentarz ^^ dziękuję <3 a tak w ogóle ja podczas pisania też słuchałam OLD. W sumie zawsze kiedy tworzę smutne rozdział (których na tym blogu nie brakuje) to słucham właśnie tej piosenki. XD Dziękuję jeszcze raz <3
Usuńps Rozdział mega cudo miód itd. Jako ja, czekam na nx <3
Usuń·SPAM·
OdpowiedzUsuńDwa miesiące trasy.
Całe życie tułaczki po Europie i Stanach Zjednoczonych w poszukiwaniu swojego własnego miejsca. Cailin była zmuszona do odejścia z Londynu... musiała poradzić sobie z życiem, uczuciem, które nigdy nie zginie. Tak jak miłość do rodziców. Zostawili ją jako malutką dziewczynkę w domu dziecka. Pod presją, którą wytwarzali rówieśnicy nie potrafiła żyć. Zadecydowała, że zabierze w świat siebie i ukochaną gitarę. Zarobi pieniądze na ulicznych koncertach... a gdy spotka jego... całe jej życie zrujnuje się jeszcze bardziej.
Jeden mały wypadek Rossa Lyncha, a tyle zmienia w jego życiu. Jest szczęśliwym nastolatkiem, powoli wchodzącym w dorosły świat. Ma rzeszę fanów, kochającą rodzinę, a kilka dni później jego życie traci sens. Jak można spokojnie oddychać, gdy jest się nieuleczalnie chorym?
Mimo choroby łączy Cailin z Rossem zapał do muzyki. A reszty dowiecie się sami, czytając tę historię...
Http://all-i-have-ff.blogspot.com/
Co?! Jak mozesz?!
OdpowiedzUsuńNie rozdzielaj mi ich!
Ona nich jedzie z nimi!
~Wika aka ponczek
Dobra. Jestem. Oto JA! Haha.
OdpowiedzUsuńMartyna napisala do mnie, aby wpadla i oto jestem. Tutaj. Na tym... Cudnym blogu.
Mam jednak kilka zastrzezen.
Po pierwsze: unikaj powtorzen. Na poczatku nadmiernie uzywalas imienia Danny, a.moglas dac dziewczyna, nastolatka, siedemnastolatka itd. Tak samo bylo z tymo reklamowkami. Napisalas to slowo praktycznie po kilku wyrazach. Moglas dac np zakupy.
No i to chyba tyle. Naprawde unikaj tych powtorzen, bo psuja one klimat rozdzialu, jesli tak to mozna nazwac.
Okey, a teraz musze cie pochwaloc za ten genialny rozdzial. Na razie przeczytalam tylko ten, ale jak tylko znajde czas zabieram sie za reszte :)
Przyjecie urodzinowe bylo naprawde dobrym pomyslem. Danny i Ross to taka slodka parka.
Ale koncowka to dopieprzylas...
Musialo tak byc, prawda? Zawsze jest tak, ze rozdzial cudny, a koncowka rozpiernicza nam sarduszka.
Nie mysl sobie, ze tak latwo teraz sie mnie pozbedziesz. Postaram sie oczywiscie komentowac teraz kazdy rozdzial, ale nic niestety nie obiecuje, bo nigdy nie wiadomo xD
Czekam na nastepny.
Caluski od Tajemniczej ;**
Ps. Zapraszam do siebie. Dodalam ostatnio nowy rozdzial (chyba wczoraj, sama nie pamietam xd) oraz przepraszam za bledy, ale pisalam komentarz na telefonie :)
Hej! Dziękuję, że wpadłaś i cieszę się, że tak ogólnie Ci się podoba. Co do powtórzeń, to faktycznie mam z tym problem, a wcześniej nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Teraz tak przeczytałam te momenty, których wspomniałaś i masz rację, nie wygląda to najlepiej. Dziękuję za radę i od dziś będę bardziej sprawdzać to co napisałam i starać się unikać powtórzeń. Po za tym bardzo się cieszę, że akurat TY się tutaj znalazłaś i jestem wdzięczna Martynie, bo czytam Twojego bloga od dawna i czasami jak nie mam jakiegoś pomysłu na rozdział, to czytam Twojego bloga i zawsze coś mi wpadnie. On jest dla mnie swego rodzaju inspiracją, więc żeby nie było, że ściągam Twoje pomysły, bo jak sama widzisz nie jest tak xd Życzę Ci weny i dziękuję za to, że się tu pojawiłaś.
UsuńPs. Nie musisz informować mnie o nowych rozdziałach, bo ja prawie codziennie sprawdzam Twoje opowiadanie xd :*
Piękne
OdpowiedzUsuń