2 komentarze = rozdział
- Jak bardzo jest między Wami źle? - zapytała Rydel, kiedy przymierzała jedną z sukienek. Uniosłam brwi i przeniosłam na nią pytający wzrok. - No wiesz... po tym wszystkim. Ross ciągle jest przybity. Czasem wygląda jakby chciał to wszystko zostawić.
- Co ,,wszystko"? - zapytałam, oglądając jedną z sukienek.
- Sławę, koncerty... fanów. Zespół dla nas wszystkich jest bardzo ważny, ale wiem, że gdyby teraz miał wybór, on... nie chciałby...
- Dells... nie zrobi tego, spokojnie. Może teraz jest przybity, bo to dopiero drugi koncert w trasie. Ale wiem, że kiedy w końcu zaczniecie systematycznie koncertować, kiedy zobaczy radość fanów i poczuje znów muzykę, to będzie okej. To przejściowe... - kiwnęła głową.
- Co jest z tymi bandamkami? - skinęła głową na moją rękę.
- Co masz na myśli?
- No wiesz... kiedyś je nosiłaś i teraz znowu. Wczoraj czerwona, dziś fioletowa. Wracasz do starego stylu? - uśmiechnęła się. Z trudem odwzajemniłam jej uśmiech, nie będąc w stanie spojrzeć jej w oczy.
- Tak, one... podobają mi się. - skłamałam, patrząc w podłogę.
- Są spoko. - rzuciła - Hej, widzę, że posmutniałaś. Dan, ja nie chcę, żebyś czuła się teraz winna czy coś, po tym co powiedziałam.
- Wracajmy już. - zmieniłam temat. Przytaknęła i obie ruszyłyśmy do hotelu, gdzie chłopcy byli już gotowi i czekali tylko na nas. Zajechaliśmy do klubu, gdzie sprzęt był już wyłożony. Każdy ustawił się na swoim miejscach i rozpoczęła się próba. Stałam tam i byłam dumna. Moi przyjaciele i mój chłopak... byli tak utalentowani.
- Co jest młoda? - Riker wyrwał mnie z zamyślenia, pojawiając się nagle przy mnie. Zmierzyłam Go wzrokiem, nie za bardzo rozumiejąc jak to się stało. Ciągle był daleko ode mnie, a nagle w sekundzie pojawiał się obok, zawsze z tym samym pytaniem.
- Ja tylko...tak myślę...
- Nie myśl za dużo. Wiesz... kiedy myślisz o rzeczach, które Cię bolą...to sprawia, że bolą bardziej. Ja, wiem coś o tym. Wiem, że trudno nie myśleć. Jemu - wskazał wzrokiem na mojego chłopaka - też Cię brakuje. Jak nam wszystkim. Rozumiesz... ale to tylko jakiś czas. Nic się przez ten czas nie zmieni, okej? Myśl o czymś innym. - Nabrałam powietrza do płuc. Spojrzałam na Rossa, który wciąż był w swoim świecie. W końcu przeniósł swój wzrok ze strun gitary na mnie, nasze spojrzenia skrzyżowały się. Posłałam mu delikatny uśmiech, który odwzajemnił.
Koncert powoli się się rozpoczynał, więc cały zespół zszedł ze sceny i poszedł na M&G z fanami. Ja poszłam za kulisy i tam czekałam na koncert. Nie chciałam narażać się na ataki zazdrosnych fanek.
- Jak było? - zapytał Ross, kiedy koncert się skończył, chwytając butelkę wody.
- Fantastycznie, jak zawsze. - uśmiechnęłam się - Możemy porozmawiać? - zapytałam. Przytaknął, zakręcając butelkę i odkładając ją na stolik. Założył swoją skórzaną kurtkę i wyszliśmy za klub. Usiadłam na krawężniku, wbijając wzrok w podłogę. Chwilę później usiadł koło mnie i patrzył na mnie wyczekująco.
- Myślałam trochę... - zaczęłam, wciąż na niego nie patrząc. - Rydel zasugerowała mi dzisiaj...to znaczy...Ross czy Ty byłbyś w stanie zostawić to? - wskazałam głową na klub, bo wiedziałam, że zrozumie o co mi chodził. Potrząsnął głową nawet się nie zastanawiając. Pociągnęłam nosem.
- Nie możesz rozważać takich decyzji. Nie możesz z tego nigdy rezygnować. Wiem ile to dla Ciebie znaczy. I nawet jeżeli zauważysz, że robię głupoty...nie możesz się o to obwiniać, okej? Ja sądzę, że...jeżeli w trasie ciągle masz wyglądać tak, jak dzisiaj i to z mojego powodu, to może...
- Nie powinienem wyjeżdżać w trasę? - zapytał, a jego ton głosu się zmienił. Wstał i założył ręce za głowę. Odszedł kawałek ode mnie i kopnął jakiś kamyk. Zamknęłam oczy, odchylając głowę do tyłu. Tak bardzo chciałam przestać ciągle go ranić. Spojrzałam na niego, dopiero kiedy usłyszałam dziwny dźwięk. Zobaczyłam jak z całej siły uderza pięścią o ścianę, zaciskając zęby. I tak w kółko.
- Ross! - krzyknęłam, podbiegając do niego i odciągając jego rękę od ściany. Wzdrygnęłam się na widok krwi sączącej się z jego knykci. Przygryzłam wargę i skierowałam wzrok do nieba.
- Znowu chcesz odejść. Chcesz mnie zostawić jak zwykle. Za każdym razem, kiedy dzieje się źle Ty odchodzisz. Chcę żebyś umiała sobie z tym radzić, ale tak się chyba nie da. Danny, ja nie wiem czego Ty chcesz. Nie wiem na czym stoję. Zależy Ci na mnie? Bo mnie na Tobie bardzo. A na razie zachowujesz się, jakbym był dla Ciebie tylko zabawką. Zrywasz ze mną, za chwilę wracasz. Zrywasz, bo wiesz, że zawsze będę chciał żebyś wróciła . Bo Cię kocham. Więc dlaczego, do cholery, nie może być dobrze? Nie będę Cię trzymał na siłę. Jeśli chcesz odejść, odejdź. Ale ja będę o Tobie pamiętał. Zawsze pamiętam o tych, którzy odeszli. Tylko mam dość czekania, aż wrócisz i powiesz, że Ci jednak zależy. - spojrzał na mnie, a po jego policzkach spłynęły łzy. Nawet nie zdałam sobie sprawy, że po moich również, dopóki jedna z tych łez nie skapnęła na ziemię, na którą akurat przeniosłam wzrok.
- Po prostu wiem jak to jest jak za kim tęsknisz. Za bardzo mi na Tobie zależy, żebyś musiał przez to przechodzić...
- Mhm, czyli dla mojego dobra właśnie po raz kolejny mnie ranisz? - przełknęłam ślinę i nie chciałam więcej słuchać tego wszystkiego. Nie chciałam Go ranić i nie chciałam odchodzić. Zupełnie nie o to mi chodziło.
- Znów wszystko zrujnowałam? Nie to miałam...
- Obiecałaś, że nie zapomnisz. Nie zapominaj. A skoro chcesz to... - nabrał powietrza - droga wolna. - machnął ręką i wszedł z powrotem do klubu.
- Zostań ze mną, proszę. Chcę, żebyś został. - wyszeptałam, ale on już raczej tego nie usłyszał. Oparłam się o ścianę, spoglądając w gwiazdy. Zupełnie nie to miałam na myśli i nie chciałam, aby mnie zostawił. Chciałam dojść do porozumienia i zerwanie nie wchodziło w grę. Wybuchłam płaczem, osuwając się na ziemię. Ukryłam twarz w dłoniach, nie mogąc się uspokoić. Nie wiem ile tak już siedziałam. Ocknęłam się dopiero, kiedy coś koło mnie upadło. Obróciłam się i zobaczyłam moją torbę. Uniosłam wzrok ku górze i kiedy zobaczyłam blondyna, serce mnie ściskało.
- Riker ja... on...
- To Twoje rzeczy. Przestań Go już ranić. I mnie. Po prostu na tym to skończmy. Bez żadnych powrotów. - przerwał mi. Spojrzał mi w oczy ostatni raz i odszedł, tak jak Ross. Tak, jak oni wszyscy.
Podniosłam torbę i drżącymi nogami ruszyłam w poszukiwaniu taksówki. Szłam przed siebie, walcząc z myślami. Chciałam wrócić. Wrócić i powiedzieć, że nie o to mi chodziło. Ale on już by chyba tego nie zrozumiał. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, ze tak Go traktuję. Ciągle ktoś zaczepiał mnie pytaniem ,,wszystko w porządku?", ,,pomóc Ci w czymś?", ale ignorowałam te pytania i ciągle szłam przed siebie. Kiedy w końcu znalazłam jakąś taksówkę wsiadam do niej. Oparłam się o szybę, a moich słuchawkach rozbrzmiała piosenka ,,Your song" Room 94. Oddalałam się od niego. Oddalałam się od nich. Będąc tak daleko nie było już szansy na powrót. W mojej głowie ciągle odbijały się echem słowa Rikera ,,przestań Go już ranić". Chciałam przestać. Dlatego nie wróciłam.
Znów wszystko zepsułam źle dobranymi słowami.
,, Za każdym razem kiedy dzieje się źle, Ty odchodzisz."
,, Mam dość czekania, aż wrócisz i powiesz, że jednak Ci zależy"
,, Bez żadnych powrotów."
- Jesteśmy na miejscu... - zaczął kierowca, ale widząc, jak płaczę zmarszczył brwi, przyglądając mi się. - Wszystko w porządku? Chcesz, żebym Ci w czymś pomógł?
- Nie, ja...poradzę sobie, W porządku. - rzuciłam. Zapłaciłam mu i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu, gdzie już w przedpokoju czekała na mnie ciocia. Mówiła coś do mnie, ale nie słuchałam. Zapłakana pobiegłam na górę i rzuciłam się na łóżko w moim pokoju. Nie chciałam znów wszystkiego zepsuć. Chciałam, żeby był ciągle obok mnie.
- Kochanie, co się dzieje? - zapytała ciocia, wchodząc do mojego pokoju. Usiadła obok mnie, a ja nic nie mówiąc wtuliłam się w nią. Poczułam, że głaska mnie po głowie. Chciałam jej powiedzieć, ale nie byłam w stanie. - Czy on Cię zranił?
- Ja jego. - tylko tyle potrafiłam powiedzieć w tamtej chwili.
Boze! Nie ran my ty tutaj tak wszystkich!
OdpowiedzUsuńCzekam!
~Wika aka ponczek
ŁOO TY WREDNA! JAK TAK MOGŁAŚ? KAMILA JA CIĘ KIEDYŚ DOPADNĘ!
OdpowiedzUsuńDanny nie płacz, płaczem nic nie rozwiążesz. Pamiętaj o oddychaniu, spokojnie, wdech i wydech.
Ross.. Ross.. Co ja mam z tobą zrobić? Hę? Mimo, że powiedziałeś coś bardzo mądrego, to ja nadal nie wiem co powiedzieć. No napisać xx
Ja zawsze mam coś do przyczepienia i ochrzaniania Ciebie Ross, zawiodłeś mnie XD
RIKER, TOBIE W PYSK DAĆ? ŁADNIE TO TAK RZUCAĆ CZYIMIŚ RZECZAMI?
KTO CIĘ W OGÓLE O ZDANIE PROSIŁ? HĘ? NO CHYBA NIE JA.
Rozdział fhrujgfikerhgkwrughkwtuei <3
Kocham, całuję, pozdrawiam
EJ DAJĘ CI JESZCZE WIADRA WENY !
~ Paris ;3
KAMILA! NIE ROB MI TEGO I DAWAJ NASTEPNY ROZDZIAŁ! PRZECZYTALAM WSZYSTKIE ZALEGLOSCI :) WIESZ JAK DUZO ICH BYLO?! JAK IDIOTKA TO WSZYSTKO PRZEZYWAM! CHCE WIEDZIEC CO BEDZIE DALEJ! AZ NW CO POWIEDZIEC! TO JEST WSPANIALE :*
OdpowiedzUsuńZGADZAM SIE Z KOLEZANKA WYZEJ!!
dobra uspokajam sie :) na serio to bylo swietne :) a co do motylka.. eh powiem ci na priv ( czuje ze powinnas wiedziec o co mi chodzi :* ) no po prostu swietne, swietne, swiete :*
Piękny
OdpowiedzUsuń