Wstałam z łóżka, bardzo ciężko, bo tak strasznie chciałam w nim zostać. Chciałam zaszyć się pod kołdrą i nie myśleć o nikim i o niczym. Chciałam zniknąć. Przynajmniej na chwilę.
,,Dziewczyno! Spotkałaś R5, oni są sławni, całowałaś się z Ross'em, a nadal jesteś smutna?" - pomyślałby każdy. Gdyby tylko wiedzieli, co ja czuję? Całowałam się z Ross'em. Ja wciąż nie wierzę. Dla osoby z zewnątrz może zdawać się to dziwne, ale ja nie byłam szczęśliwa. Ja się bałam. Nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy nie miałam przyjaciół. Dlaczego nagle ma się to zmienić? Los nagle, po tylu latach postanowił się do mnie uśmiechnąć? Gdzieś musiał być haczyk. A ja się bałam. Najzwyczajniej się bałam...
Usłyszałam dźwięk SMS-a. Szybko podbiegłam do komody, na której leżał telefon.
,,Hej księżniczko, wstałaś już? - Ross"
Napisał. ,,Księżniczko". Widać, że mnie nie zna, skoro mnie tak nazwał. Ja i księżniczka. Napisałam, że tak i znów rzuciłam się na łóżko.
,,Chciałbym mieć Cię teraz przy sobie..."
,,Przestań. Nie mów tak"
,,Dlaczego?"
,,Przez takie słowa, mogę się do Ciebie jedynie przyzwyczaić. Potem odejdziesz. Ja zostanę sama i będę cierpieć."
Na ostatnią wiadomość nie dostałam już odpowiedzi. Pościeliłam moje łóżko i ogarnęłam trochę w pokoju. Mimo, że miałam wszystkiego dość. Stwierdziłam, że muszę jakoś zapomnieć na chwilę o tym wszystkim.
Posprzątałam cały pokój, kiedy weszła do niego Stella. Jeszcze jej tu brakowało. Miała tupet.
-Hej.-powiedziała cicho.-wszystko okej?-zapytała widząc moją minę. Ona zawsze umiała rozpoznać, kiedy coś jest nie tak.
-Pytasz, jakby Cię to interesowało.-parsknęłam i zbiegłam na dół. Wyszłam z domu i ruszyłam przed siebie. Właściwie nie wiem gdzie szłam. Chciałam od wszystkiego odpocząć. Od wszystkiego...
Jak zwykle, nawet to nie wyszło. Musiałam na drodze spotkać Riker'a.
-Hej!-krzyknął ucieszony.
-Cześć.-mruknęłam, próbując odejść w drugą stronę, ale mnie zatrzymał.
-Ej, co się stało?
-Nie musisz udawać, że się o mnie martwisz.
-Ja nie udaję. Danny widzę, że coś jest nie tak. Tylko co?
-Wszystko!-krzyknęłam nagle.-odkąd pamiętam nic mi nie wychodzi. Zawsze wszystko było nie tak! A teraz poznałam Was i się jeszcze pogorszyło!-kontynuowałam, a on jakby posmutniał.
-Czyli jesteśmy Twoim problemem?
-Nie Riker, nie o to chodzi. Tylko ja nigdy nie miałam przyjaciół i wątpię, że będę miała. Dlatego dobija mnie myśl, że Was poznałam, bo serio Was lubię, ale Wy macie swoje życie. I wątpię, byście chcieli zadawać się ze mną. Dlatego się pogorszyło...
-Żartujesz? Chcemy się z Tobą przyjaźnić. Jesteś serio ładną, uroczą i miłą dziewczyną.-powiedział, ale kiedy w ramach odpowiedzi uzyskał tylko moje łzy przytulił mnie.-szczególnie Ross'owi na Tobie zależy.-szepnął mi do ucha. Jego słowa uderzyły mnie tak, że do końca dnia, nie mogłam skupić myśli na niczym inny, jak właśnie na nich.
Rano obudziło mnie walenie w drzwi. 11.00. Ciocia już w pracy, a Stella pewnie ze znajomymi. Zaspana zeszłam otworzyć.
-Ross?-zapytałam zaskoczona.
-A kto inny?-uśmiechnął się,-Pójdziemy dziś na plażę pograć w siatkówkę?-zaproponował.
-Nie przepadam za siatkówką.-mruknęłam.- może piłka nożna?-dodałam.
-A może hokej? Wiem, że jest lato i pewnie masz dość zimy, ale jest jedno lodowisko otwarte. Możemy na nie iść.
-Chętnie ale...-zaczęłam.
-Ale?
-Ale ja nie umiem grać.
-To nie problem.-powiedział. Zgodziłam się, oczywiście. Po około dwóch godzinach, kiedy się przygotowaliśmy, byliśmy na lodowisku. Byliśmy tam sami. Założyłam łyżwy i strój, a Ross dał mi kij.
Nauczył mnie paru rzeczy i sztuczek.
-Okej, to teraz trafiamy do bramki.-zaśmiał się. Objął mnie od tyłu, układając swoje ręce, na moich, trzymających kij. Poprowadził moje dłonie, tak, abym trafiła krążkiem do bramki.
-Wiem, jak się strzela.-szepnęłam i uśmiechnęłam się do niego. O odwzajemnił mój uśmiech.
Kolejne tygodnie mijały tak samo- na spędzaniu czasu z R5, lub samym Ross'em. Ten tydzień był jednak inny. Przesiedziałam go sama. Nie chciałam z nikim wychodzić. Przez ten tydzień nie miałam z nikim kontaktu. Wreszcie jednak napisał Ross:
,,Stało się coś?''
,,A co się miało stać?"
,,Nie piszesz, nie dzwonisz, nie spotykamy się. Co się dzieje?"
Sługo zastanawiałam się nad odpowiedzią. Zastanawiałam się, czy odpowiedź będzie prawdą. Jednak w końcu musiałam sama przed sobą, jak i przed nim się przyznać:
,,Zakochałam się...chciałam wszystko przemyśleć i zobaczyć po jakim czasie napisze i czy w ogóle" - ledwo kliknęłam ,,wyślij". W końcu to zrobiłam. Długo na odpowiedź nie czekałam.
,,Rozumiem. Napisał?"
,,No, napisał. Właśnie z nim piszę."
,,A, to fajnie. Szczęścia życzę. Napisz mu, co czujesz, będziecie szczęśliwi. Powodzenia, pa."
,,Ross?"
,,No?"
I kolejne dwa słowa, których nie potrafiłam napisać. Tak długo się zastanawiałam czy w ogóle. Wreszcie przełamałam się i zrobiłam to. Raz, dwa, trzy...-policzyłam w myślach i kliknęłam ,,wyślij"
,,Kocham Cię"
A po chwili raport dostarczenia.
Uuu no fajnie :) A teraz szybko pisz nexta!! Chcę wiedzieć co zrobi Ross XD
OdpowiedzUsuńMega fajne coraz bardziej mi się podoba
OdpowiedzUsuń