Mija 3 dzień, odkąd nie widzę Ross'a. Wyjechał tylko Ross i Riker. Rydel, Ell i Rocky zostali w domu. Przynajmniej oni...dopiero trzy dni, a ja już czuję, jakbym się rozpadała.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu i zerwałam się, żeby odebrać.
-Halo?-zapytałam ledwo przez łzy, których nie mogłam powstrzymać.
-No wreszcie! Ciągle wydzwaniam czemu nie odbierasz?-pytał Ross.
-Jakoś...jakoś tak wyszło. Jak się bawisz?-zmieniłam szybko temat.
-Nawet dobrze, ale bez Ciebie to nie to samo.
-Bez Was też smutno...
-Ja muszę iść...idziemy oglądać horror.-rzucił nieszczęśliwie i się rozłączył. Ross i horror? Normalne, że nie był zadowolony, on raczej wolał oglądać komedie romantyczną...
Odłożyłam telefon na szafkę i wstałam z łóżka, na którym siedziałam. Pociemniało mi przed oczami, a w głowie kręciło mi się tak, jakbym to ja biegała w kółko. Po chwili upadłam z hukiem na podłogę.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Było inaczej, niż w moim pokoju. Od razu oślepiła mnie lampa i znowu zamknęłam oczy.
-Jak się czujesz?-usłyszałam męski głos i po chwili patrzyłam już na nieznajomego mężczyznę.
-Gdzie jestem?-zignorowałam jego pytanie.
-Jesteś w szpitalu od kilku godzin. Jak się czujesz?
-W ogóle się nie czuję.-rzuciłam tylko i znów zapanowała cisza.
-Jestem doktor Smith. Musimy zabrać Cię na kilka badań.-zakomunikował, po czym uczynił to, co obiecał.
Po wielu badaniach znów odwieźli mnie do pokoju, a ja zdana na samotność czekałam na wyniki.
Jednak się ich nie doczekałam, bo usnęłam...
Rano pojawił się lekarz wynikami. Okazało się, że to tylko przemęczenie i mnie wypisali. Przemęczenie...ciekawe czym. Chyba życiem...
Ciocia zawiozła mnie do domu. Cały dzień kazała mi leżeć. Latała koło mnie z tabletkami i herbatą. Kochałam ją, ale była nadopiekuńcza. Leżałam i prawie usnęłam, kiedy przebudził mnie dźwięk dzwonka.
-Hej Danny, wpadniesz do mnie na noc? Rocky śpi u Ell'a, bo kupili nową grę i chcą grać całą noc, a rodzice i Ryland wyjechali gdzieś wypocząć. Ja nie miałam ochoty. Chata wolna!-zaczęła podekscytowana Rydel. Miałam jej odmówić, ale nie mogłam się powstrzymać. Mimo złego samopoczucia zgodziłam się i już po dwóch godzinach byłam przygotowana i stałam przed domem Lynch'ów.
-No hej!-krzyknęła i przytuliła mnie w drzwiach Rydel.
-Hej.-powiedziałam trochę spokojniej i również ją przytuliłam.
Noc zapowiadała się nawet dobrze....
Odłożyłam telefon na szafkę i wstałam z łóżka, na którym siedziałam. Pociemniało mi przed oczami, a w głowie kręciło mi się tak, jakbym to ja biegała w kółko. Po chwili upadłam z hukiem na podłogę.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła. Było inaczej, niż w moim pokoju. Od razu oślepiła mnie lampa i znowu zamknęłam oczy.
-Jak się czujesz?-usłyszałam męski głos i po chwili patrzyłam już na nieznajomego mężczyznę.
-Gdzie jestem?-zignorowałam jego pytanie.
-Jesteś w szpitalu od kilku godzin. Jak się czujesz?
-W ogóle się nie czuję.-rzuciłam tylko i znów zapanowała cisza.
-Jestem doktor Smith. Musimy zabrać Cię na kilka badań.-zakomunikował, po czym uczynił to, co obiecał.
Po wielu badaniach znów odwieźli mnie do pokoju, a ja zdana na samotność czekałam na wyniki.
Jednak się ich nie doczekałam, bo usnęłam...
Rano pojawił się lekarz wynikami. Okazało się, że to tylko przemęczenie i mnie wypisali. Przemęczenie...ciekawe czym. Chyba życiem...
Ciocia zawiozła mnie do domu. Cały dzień kazała mi leżeć. Latała koło mnie z tabletkami i herbatą. Kochałam ją, ale była nadopiekuńcza. Leżałam i prawie usnęłam, kiedy przebudził mnie dźwięk dzwonka.
-Hej Danny, wpadniesz do mnie na noc? Rocky śpi u Ell'a, bo kupili nową grę i chcą grać całą noc, a rodzice i Ryland wyjechali gdzieś wypocząć. Ja nie miałam ochoty. Chata wolna!-zaczęła podekscytowana Rydel. Miałam jej odmówić, ale nie mogłam się powstrzymać. Mimo złego samopoczucia zgodziłam się i już po dwóch godzinach byłam przygotowana i stałam przed domem Lynch'ów.
-No hej!-krzyknęła i przytuliła mnie w drzwiach Rydel.
-Hej.-powiedziałam trochę spokojniej i również ją przytuliłam.
Noc zapowiadała się nawet dobrze....
Zajebiste
OdpowiedzUsuń