sobota, 16 sierpnia 2014

#13 ,,Myślisz czasem o tamtych dniach?"

Następne dwa tygodnie później.
*narrator*
Minęło tyle czasu, odkąd nie widziała się z Ross'em. Z Ton'ym byli już na trzech randkach i...zostali parą! Danny cieszyła się z tego, nawet
bardzo! Brunet jest strasznie miły, zabawny i czasami bywa wredny, ale nie dla niej.
Dla niej zawsze jest miły i ma do niej szacunek.
Tego wieczoru się nie umówili, więc siedemnastolatka postanowiła, że wyjdzie gdzieś sama.
Wyszła do jakiejś knajpki. W sumie nigdy tam nie była i nie wiedziała nawet o jej istenieniu.
Weszła do środka i zamówiła sok pomarańczowy.
-Danny?-wzdrygnęła się słysząc swoje imię. Znała ten głos.
-Ross?-zapytała blondyna. Nie widziała go już 3 tygodnie. Nie zapomniała o nim, ale przynajmniej mniej bolało.
Dlaczego musiała go zobaczyć, teraz, gdy zaczynało się układać?!
-Danny, proszę...
-Daj mi spokój.-przerwała mu.
-Nie proszę Cię, żebyś do mnie wracała. Chcę gdzieś z Tobą wyjść, jak przyjaciele. Proszę...
-No dobra. Gdzie i kiedy?
-Teraz. Tutaj. Zaraz wymyślę gdzie wyjść. Wesołe miasteczko jest jeszcze otwarte.-uniósł dwukrotnie brwi.
-Tak, Ross, możemy iść do wesołego miasteczka.-zaśmiała się.
-To poczekaj.-powiedział i zniknął gdzieś na chwilę.
Kiedy wrócił pojechali do wesołego miasteczka. Było świetnie! Bawili się wspaniale!
Byli chyba na wszystkich możliwych karuzelach, kiedy się bała przytulała się do Ross'a.
Jednak kiedy się orientowała, że wtula się w blondyna to od razu się od niego odklejała. Z bólem, ale odklejała.
-Widzisz tego wielkiego pluszaka?-wskazał na misia prawie jej wielkości, który był nagrodą za zrzucenie piłką wszystkich puszek.
-Widzę.-uśmiechnęła się i spojrzała na pluszaka.
-Wygram go dla Ciebie!-zakomunikował i zapłacił za trzy rzuty, jednak nie trafił ani razu.
Brunetka Zaczęła śmiać się jak nienormalna, co chyba go trochę irytowało, więc próbowała się uspokoić.
-To była rozgrzewka.-wykręcił się.
-Ross, nie wydawaj na to pieniędzy, to jest ustawiona gra.-pocieszała Go.
-Ale ja to wygram!
-Ross...chodźmy gdzieś indziej.
-No dobra, ale kiedyś Ci to wygram.-obiecał i wyszli z miasteczka.
Szli w sumie przed siebie, sami nie wiedzieli dokładnie gdzie.
W końcu doszli nad jeziorko i obeszli je całe dookoła.
Dziewczyna tak bardzo cieszyła się, że zgodziła się na spotkanie z Ross'em.
Spotkanie po tym czasie było dla niej czymś pięknym. W głębi serca, nadal jej Go brakowało.
Usiedli razem na molo i obserwowali jak ciemna ,,kołdra" posłana gwiazdami zachodzi na, jasne, błękitne niebo.
-Myślisz czasem o tamtych dniach ? Bo ja myślę, nieustannie zagłębiam się w radość jaka mnie wtedy rozpierała.-zapytała nieśmiało, przerywając tę nieustającą teraz ciszę.
Spojrzał na nią i uśmiechnął się pod nosem. Spojrzał na gwiazdy, potem znów na nią.
-Ja myślę tylko o tamtych dniach, Danny. Tylko wtedy byłem taki szczęśliwy.-uśmiech nie schodził mu  z twarzy
Łza zakręciła jej się w oku, kiedy wspomnienia powróciły i dopadły ją po raz kolejny.
-Wiem, że nie powinnam, ale bardzo za Tobą tęsknię, Ross.
-A co ja mam powiedzieć? Nie widziałem świata poza Tobą. Nadal nie widzę.-znów spojrzał na gwiazdy. W ten sposób udawało mu się nie rozkleić.
Nie chciał tego robić, szczególnie przy niej.- ale Ty masz chłopaka.-nieszczerze się zaśmiał.
-Wiem o tym...A Ty skąd wiesz?
- Rydel mi powiedziała. Ale ja po prostu nadal będę Cię kochać. Czy tego chcesz czy nie. Nie zmienisz tego.
Nie ważne, czy masz chłopaka, czy nie. Ważne jest jedno, masz być szczęśliwa, a jeśli jesteś, to nic tu po mnie.
Kolejny raz zachciało jej się płakać. Bez niego nie była  przecież szczęśliwa.
Tylko on dawał jej tę radość, tylko on potrafił ją rozśmieszyć do łez i tylko on mógł sprawić, że straciła dla niego głowę.
Tym razem nie wytrzymała. Łza spłynęła jej po policzku. Po prostu są takie momenty w życiu, na których wspomnienia łzy same płyną i nie da się ich powstrzymać.
-Ja muszę iść, Ross.-skłamała. Nie chciała, żeby widział jej smutek.
-Wiem, że nie musisz,tylko chcesz. Nie musisz ukrywać przede mną łez. Nie raz je widziałem.-szepnął cicho.
Skąd wiedział? Znał ją na wylot, to prawda, ale i tak zawsze ją zaskakiwał.
Wybuchnęła płaczem. Wszystkie emocje, które w sobie tłumiła wylewały się teraz z każdą łzą.
-Danny, no co Ty...nie płacz. Nie płacz prze ze mnie, proszę.-przytulił ją, ale i jemu samemu łza spłynęła po policzku, jednak szybko ją starł.
Nie potrafił jej uspokoić. Dusiła się łzami i nie mogła złapać oddechu.
-Przepraszam, Ross. Chcę wrócić już do domu, dobrze?-powiedziała w końcu.
-Odprowadzę Cię...
-Nie. Chcę iść sama.
-Nie pozwolę Ci w tym stanie iść samej do domu.
Zrobił jak powiedział. Nie odpuścił jej nawet na krok.
-To pa.-powiedziała zapłakana stojąc przed swoimi drzwiami.
-Pa.-szepnął i nie wytrzymał...musiał to zrobić...



Hej kochani, kolejny rozdział. Jest jeszcze trochę krótki, jednak zauważyliście, że zaczęłam pisać narracją?
Napiszcie mi co myślicie o tym stylu pisania. I jak myślicie, co zrobił Ross? ^^

1 komentarz: