*przeczytajcie notatkę na dole!
Kiedy mnie pocałował wszystko do mnie wróciło. Chciałam, aby trwało to jak najdłużej, ale nie mogłam. Odepchnęłam blondyna od siebie. Widziałam jak Ross i Riker patrzą na mnie z wyraźnym zdziwieniem.
-Idźcie już.-powiedziałam szeptem.
-Danny, a co z nami? Co ze mną? Ja...muszę wiedzieć.-Ross mówił wszystko błagalnym tonem.
-Idźcie. Ja chcę zostać sama. A z nami...-łzy napłynęły mi do oczu. W środku cała się trzęsłam. Dlaczego to wszystko jest takie popaprane?!- z nami koniec.-dokończyłam i poszłam schodami na górę. Wiedziałam, że Riker i Ross wyjdą. W końcu czego mogą jeszcze chcieć w moim domu? Oni nawet nie próbowali mnie już powstrzymać. Może wiedzieli, że nie warto? Odchodząc czułam na sobie ich wzrok. Czy kochałam Ross'a? Tak. Ale nie wiem, czy poradziłabym sobie będąc z nim. O wszystko bym Go podejrzewała. Po prostu nie wiem, czy bym mu zaufała.
,,Ale on przecież nie chciał jej całować". Tak, ja wiem. Ale to zmienia faktu, że to zrobił. Ja po prostu nie potrafię. Nawet już nie umiem płakać. Chcę, ale nie mogę. Łzy nie chcą lecieć. Może już za dużo w moim życiu wypłakałam? Znowu dzwoni telefon. Już nawet nie mam siły wstać. Olałam to. Leżałam na łóżku, załamana.
-Danny!-usłyszałam znajomy mi głos.
Dobiegał z mojego podwórka. Wyszłam do okna.
-Rydel?!-krzyknęłam zdziwiona. Co ona tu robi?
-Możesz mnie łaskawie wpuścić do domu?-zapytała, a ja zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi.
-No wreszcie! Słuchaj, domyślam się, jak możesz się czuć. Dobra, wiem jak możesz się czuć. Ale ja gadałam z Ross'em, on naprawdę tego żałuje. Słuchaj, ja znam mojego brata i wiem, że on nie kłamie. Wiem, że Cię kocha! Jeszcze dla żadnej dziewczyny nie stracił tak głowy. W ogóle, on nigdy nie stracił głowy dla żadnej dziewczyny. Jego mottem było ,,jak nie ta, to następna", żadnej nie traktował poważnie. Z Tobą jest inaczej.-tłumaczyła zdyszana.
-Dlaczego Wy wszyscy Go tłumaczycie?-zapytałam zła. Nie smutna, ale zła.
-Bo...Danny, my wszyscy Cię lubimy i zależy nam na Tobie. Nie chcemy Cię stracić. A Ross to mój brat i nie chcę, żeby tak cierpiał.
-Dlaczego on nie przyjdzie do mnie sam?!
-Przecież u Ciebie był do cholery! Ty chyba sama nie wiesz czego chcesz, prawda?! Jak on się tłumaczy źle, jak my Go tłumaczymy też źle!
-Ja chcę tylko, żeby przyszedł do mnie sam i ze mną porozmawiał jak człowiek z człowiekiem! Gdyby Rik Go nie wytłumaczył, to sam by też tego nie zrobił! I taka jest prawda i nie wkręcaj mi, że nie!
Po moich słowach do domu wszedł Ross. Jeszcze jego brakowało. Widzę go już dzisiaj chyba trzeci raz, a jakoś nie mam na to ochoty. Mówiąc, że chcę, żeby przyszedł i się sam wytłumaczył, chodziło mi o to, żeby Rydel dała mi spokój. Nie lubiłam nikomu przyznawać racji, ale prawdą było, że faktycznie nie wiedziałam czego chcę.
-A Ty tu czego?-zapytałam ostro chłopaka, który popatrzył na mnie zdziwiony.
-Od tej strony Cię nie znałem. Posłuchaj...
-Niczego nie będę słuchać!-przerwałam mu.
-Wnerwiasz mnie.-powiedział, podszedł do mnie, przewiesił mnie przez swoje ramię i wyszedł z mojego domu. Ja uderzałam go lekko pięściami po plecach.
-Puść mnie! Dom jest otwarty, muszę zamknąć!-krzyczałam na niego.
-Rydel tam jest, a my i tak za chwilę wrócimy.-powiedział i posadził mnie na siedzenia pasażera w jego samochodzie. Chciałam wysiąść, ale zamknął wszystkie drzwi i zanim je otworzyłam zdążyliśmy odjechać.
-Gdzie my jedziemy?!-krzyknęłam szarpiąc za klamki, jednak na nic.
-Uspokój się, dziewczyno. Zobaczysz.- po kilku minutach zatrzymał się.
-No... i co dalej?-zapytałam zirytowana. Popatrzył mi głęboko w oczy. Ja również to zrobiłam, tylko, że moje były pełne łez. Po chwili pocałował mnie.
Jak zwykle nie wiem, ile to trwało, przecież zawsze kiedy mnie całował traciłam wyczucie czasu. Mimo wszystko w jego pocałunku nadal czułam tę namiętność, miłość? Nie wiem jak to nazwać. Mimo, że chciałam, nie mogłam się oderwać. Nienawidziłam, kiedy to robił. Zawsze kiedy byłam na niego zła to mnie całował i przechodziło. I on o tym wiedział. Znał mnie na wylot, z resztą ja jego też. Czytałam z niego jak z otwartej książki. Jednak tym razem sprawa była poważniejsza i zwykły pocałunek nie wystarczył, żeby wszystko minęło.
-Ross, po co Ci to?-zapytałam, kiedy się od siebie odkleiliśmy.
-Bo Cię kocham.-powiedział pewnie.
-Ale, to nic nie zmieni.-rzuciłam i już chciałam wysiąść, kiedy on...przykuł mi rękę kajdankami do kierownicy? Od razu skojarzyło mi się to z nowym teledyskiem R5, z tą różnicą, że tam to dziewczyna przykuła Ross'a do kierownicy i uciekła z torbą pełną skradzionej biżuterii. A on, z tego co mi wiadomo takiej torby nie posiadał.
-Co Ty robisz?!-krzyknęłam patrząc jak on usadawia się wygodnie na swoim siedzeniu.- odepnij mnie.
-Nie. Będziemy tu tak siedzieć, dopóki nie uwierzysz, jak bardzo Cię kocham i nie zdasz sobie sprawy, że nie mogę bez Ciebie żyć.-mrugnął i zaczął przeglądać swój telefon.
-Ty sobie chyba jaja robisz. Zagrałeś w durnym teledysku i robisz to samo?!
-Po pierwsze, ja nie uciekam Ci tutaj ze skradzionym towarem. A po drugie ten teledysk nie jest durny. Jest boski, jeden z najlepszych.-powiedział i zbliżył swoją twarz do mojej. Nie pocałował mnie. Jakby chciał zobaczyć co zrobię. Ja nie wytrzymałam. Musiałam Go pocałować. Po chwili dosłownie rzuciłam się na niego i zaczęłam całować tak, jakby to był nasz ostatni pocałunek. A może był? Wiem, że jak na jeden dzień miałam dosyć całowania, ale nie tym razem. Chwila dłużej, a zwykły pocałunek przerodził by się w coś więcej, jednak nadal miałam głowę na karku. Odsunęłam blondyna od siebie. On jak zwykle spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem pełnym satysfakcji i uśmiechnął się tak, jak zawsze, kiedy był pewny, że dopiął swego. Zawsze było to dla mnie urocze. Pamiętam jak po naszym pierwszym pocałunku, już nigdy nie pozwoliłam mu mnie pocałować. Tak samo patrzył na mnie i się uśmiechał, kiedy w końcu mu się to udało.
-Odepnij mnie.-powiedziałam odwracając od niego wzrok.
-A już mi wybaczyłaś?
-Nie.
-To sobie tu jeszcze posiedzisz.
-Ross proszę Cię.
-Ja Ciebie też.-powiedział i wrócił do przeglądania telefonu. Faktycznie, tym razem to on pociągał za sznurki i ja nie miałam nic do gadania. On jak się zaprze, to nie odpuści, choćby nie wiem co. Dlatego wiedziałam, że dopóki mu nie wybaczę, to on mnie nie wypuści.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz.
-Ciocia. Pewnie dzwoni mi powiedzieć, że mam wracać do domu i wtedy będziesz musiał mnie wypuścić!-powiedziałam do Ross'a i z satysfakcją odebrałam telefon.
-Tak?
-Danny, kochanie, przepraszam, ale muszę zostać dłużej w pracy. Możliwe, że wrócę dopiero jutro rano, koło 7.00. Naprawdę przepraszam, też jestem wściekła.
-Poradzę sobie.-powiedziałam i się rozłączyłam.
Zwróciłam głowę w stronę szyby i patrzyłam na przechodzących obok ludzi. Do Ross'a się nie odezwałam.
Spojrzałam na niego kątem oka ten tylko oblizał swoją wargę, a robił to dość często spojrzał na mnie, za chwilę przed siebie. Patrzył na swoją przednią szybę, z tym swoim uśmieszkiem i zaczął coś do mnie mówić:
-Czyli mam Cię odwieźć na 7.00? Mam dać znać Rydel, żeby się zajęła mieszkaniem?-zapytał i zaczął się śmiać.
-Bardzo śmieszne! Ross, wypuść mnie już. W ogóle...skąd Ty masz do cholery te kajdanki?-zapytałam zmieniając temat.
-Zostały z teledysku. Zapomniałem oddać. Jak widać się przydały.-zaczęliśmy się oboje śmiać.
-A skąd wiesz, że o 7.00?
-Powiedzmy, że Twoja ciocia dość głośno mówi.- znowu się zaśmialiśmy. Było tak jak jeszcze za nim wyjechał. Potem, nie wiem jak, ale zaczęliśmy o wszystkim rozmawiać, żartować, wypytywać. Ciągle jednak pomijaliśmy temat naszego ,,związku". Co chwile się z czegoś śmialiśmy. Zawsze przy Ross'ie bolał mnie brzuch od śmiechu. Tak samo było teraz. W ogóle zapomniałam o tym, że jeszcze wczoraj z nim byłam. Czułam się, jak z najlepszym przyjacielem. W pewnym momencie wszystko do mnie wróciło. Nie chciałam tego wszystkiego tak nagle stracić. Spojrzałam na Ross'a poważnym wzrokiem. On wiedział o co chodzi. Wiedział, że chcę mu coś powiedzieć. Oboje spoważnieliśmy. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu.
-Ross
-Danny..-zaczęliśmy równocześnie. Znów się na chwilę uśmiechnęłam.
-Ross, ja nie chcę Cię stracić. Ja Cię nadal kocham. Może moje zaufanie do Ciebie będzie mniejsze, niż poprzednio, ale to nie zmienia faktu, że nie możemy spróbować.
-Cały dzień Ci to tłumaczę.
-Ross! Nawet teraz musisz to robić?
-Przepraszam. Ja też Cię kocham.-powiedział i przytulił mnie.
-------
Ostatni rozdział!
W sensie, nie ostatni na blogu, tylko jak na razie nie mam zamiaru dodawać rozdziałów, skoro nikt tego nie komentuje. Ja nawet nie wiem, czy to ktoś czyta. A dla siebie samej pisać nie będę, mogę sobie pisać w zeszycie. :) Jeśli ktoś to czyta, to niech skomentuje! Niech wstawi w komentarzu zwykłą ,,." , ale żebym wiedziała, że jest ktoś, kto czyta to co ja tutaj nabazgram.
Ja czytam i nie mogę się doczekać kolejnego nexta
OdpowiedzUsuńPowiem tylko <3
OdpowiedzUsuńNie chciało mi się komentowac każdego rozdziału wiec postanowilam skomentowac ostatni <3 Blog jest boski, cudowny, ciekawy i nw jak go jeszcze nazwac!!! ja czekam na nexta z niecierpliwoscia <3 wiec ma sie pojawic najszybciej jak to tylko możliwe
Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńDopiero dziś znalazłam tego bloga. Uważam, że jest świetny :) Nie przestawaj dodawać rozdziałów, pisz dalej!!! Postaram się komentować twoje rozdziały. Niestety komentuję dopiero teraz, bo jak wcześniej napisałam - dopiero odkryłam twoje opowiadanie - na które będę oczywiście wpadać :D
OdpowiedzUsuń~ Wera ;)
Mega fajny a ja kometuje TW blog od 1 rozdziału
OdpowiedzUsuńJestem 💜
OdpowiedzUsuń