-Dan, siedzisz tam już godzinę, spóźnię się do szkoły!-słowa J'a wyrwały mnie z zamyślenia. Zimny strumień wody oblał mnie ostatni raz i zakręciłam wodę. Powoli wyszłam spod prysznica i skierowałam się do koszyka w którym leżały ubrania. Założyłam je na siebie, umyłam jeszcze zęby i twarz, zrobiłam delikatny makijaż.
-No to zaczyna się piekło.-szepnęłam do swojego odbicia w lustrze i wyszłam z łazienki.
Zeszłam powoli na dół i zabrałam się za jedzenie tostów, przygotowanych przez ciocię.
Nie miałam ochoty nic jeść, ale stwierdziłam, że dobrze być najedzonym gdy każdy Cię wyzywa. Wtedy przynajmniej masz siłę przejść na koniec korytarza.
Wyczołgałam się z domu i bardzo wolnym krokiem ruszyłam do szkoły. Stanęłam przed drzwiami budynku i chwilę myślałam czy na pewno wejść.
-Dalej Danny, dasz radę.-pomyślałam i weszłam do środka. Już na samym początku ludzie mrozili mnie wzrokiem i dobrze wiedziałam, że prawdziwe piekło zacznie się po akademii. Wyminęłam wszystkich, którzy mi się przyglądali i weszłam do sali. Zajęłam miejsce z tyłu, bo wszystkie te akademie były nudne, a przynajmniej kiedy siedziałam z tyłu nauczyciele nie widzieli, jak piszę SMS. Tym razem Ross napisał do mnie pierwszy, więc nie musiałam się wysilać, bo mimo, że jest moim chłopakiem, zawsze wstydzę się pisać pierwsza. Przecież nie będę się narzucać.
,,Siedzę na akademii. Zabierz mnie stąd :("
Odpisałam blondynowi i w sumie nie musiałam zbyt długo czekać na odpowiedź.
,,Przepraszam, zapomniałem, że chodzisz do szkoły! Ja się uczę w domu i w sumie nawet nie pomyślałem. Już nie przeszkadzam."
,,Wcale nie przeszkadzasz i tak jest nudno."
Jednak już nie odpisał. Siedziałam i słuchałam nudnego wykładu pani dyrektor, o tym, jak to wakacje się skończyły i życzy nam powodzenia w nauce. Wreszcie, po półtorej godzinie dobiegł koniec tego zrzędzenia. Wyparowałam z sali jak oparzona. Miałam nadzieję, że wszyscy, którzy wyszli przede mną pójdą do domu i zapomną o tym, że jeszcze się nade mną nie znęcali. Wyszłam z sali i już kierowałam się ku wyjściu, kiedy moją uwagę przykuł zgromadzony na końcu korytarza tłum. Podeszłam bliżej, żeby zobaczyć co jest obiektem ich zainteresowania, jednak nic nie dojrzałam.
-Liv co się tu dzieje?-zapytałam koleżanki, która tak jak ja stała na samym końcu tego tłumu.
-Tutaj jest sam Ross Lynch, rozumiesz?! Czekam na swoją kolej, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie. Poczekasz ze mną?-poprosiła i zrobiła ,,minę szczeniaczka".
-Ross Lynch?-zapytałam zdziwiona i zaczęłam przepychać się przez tłum ludzi, w większości raczej dziewczyn.
-Gdzie leziesz?! Nie pchaj się, jest kolejka. Po za tym on nawet nie spojrzy na taką pokrakę jak Ty!-zakpiła mi w twarz blondynka. Uśmiechnęłam się tylko i z satysfakcją ruszyłam na przód, aż w końcu dotarłam do blondyna.
-Ross? Co tu robisz?-zapytałam chłopaka, który właśnie dawał komuś autograf.
-Hej kochanie.-po tych słowach cały tłum piszczących fanek ucichł. Patrzyły na mnie z taką zazdrością w oczach, że nie wiedziałam, czy się ich bać, czy się śmiać. Wyszukałam w całym tłumie blondynki, która jeszcze przed chwilą stwierdziła, że Ross na mnie nie spojrzy. Byłam zła na blondyna, o to, że przyszedł, bo wiedziałam, że jeśli ludzie się teraz dowiedzieli, to z zazdrości będą niszczyć mnie jeszcze bardziej, jednak widząc zazdrość tych wszystkich dziuń i przypominając sobie słowa blondynki, wpiłam się w usta Ross'a, który momentalnie odwzajemnił pocałunek. Kiedy skończyłam miałam ochotę krzyknąć: ,,i co nie spojrzy na mnie?! To proszę!", ale się powstrzymałam.
-Chodźmy już.-szepnęłam do niego, ale ten spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Muszę rozdać autografy! Fani tego chcą, poczekajmy chwilę, proszę!-błagał.
-Chociaż zawołaj Olivię. Niech jest pierwsza, bo czeka na samym końcu!-rzuciłam wściekła i pognałam w stronę wyjścia. Potem słyszałam tylko: ,,Olivia, chodź tutaj, będziesz wcześniej.", ale to olałam i ruszyłam do domu.
Rzuciłam się na kanapę i już nie miałam na nic ochoty. Marzyłam tylko o tym, żeby się obudzić i krzyknąć ,,Ah, to tylko sen! Wakacje się wczoraj zaczęły!", ale to nie było możliwe.
Z trudem wstałam z kanapy i poszłam do mojego pokoju. Przebrałam się w jakiś stary, naciągnięty sweter i leginsy. Weszłam do łazienki i zmyłam makijaż, a włosy uwiązałam w luźnego koczka. Z powrotem ruszyłam, by położyć się na kanapę, ale oczywiście teraz komuś zachciało się mnie odwiedzać.
-Czego chcesz, Lynch?-rzuciłam ostro do chłopaka.
-Mogę wiedzieć, o co Ci chodzi?-zapytał zmieszany.
-Mówiłam Ci kiedyś, że każda minuta w spędzona w szkole jest dla mnie udręką, bo mam tam tylko jedną koleżankę, a reszta się nade mną znęca! A Ty wpadłeś sobie do szkoły, jakby nigdy nic i jeszcze zatrzymywałeś mnie tam dłużej!
-Przepraszam!
-Myślisz, że to wystarczy?! A w ogóle czego chciałeś ode mnie ze szkoły?!
-Chciałem Cię odebrać, jejku. Jechałem w dobrych zamiarach, nie wiedziałem, że mam tam fanów...
-Nie udawaj, dobrze?-rzuciłam z ironią, a ten tylko przetrzepał dłonią włosy i ze swoim uśmieszkiem satysfakcji odparł:
-Masz rację wiedziałem, moi fani są wszędzie! Kocham ich! No ale wracając- po ostatnich trzech słowach znowu spoważniał.-nie obrażaj się o takie głupoty, dobra? Nie masz innych powodów?
-Ross...
-Nie!-przerwał mi.-Mam cię znowu przypiąć kajdankami do kierownicy i czekać, aż mi wybaczysz?-zaczęłam śmiać się jak głupia.
-Co jest w tym takiego śmiesznego?!-pytał, ale ja nie byłam w stanie mu odpowiedzieć. Po pierwsze dlatego, że ciągle się śmiałam, a po drugie dlatego, że sama do końca nie wiedziałam. Przytuliłam Go tylko, na znak, że już w porządku i dalej się śmiałam.
-Spędzisz ze mną trochę czasu?-zrobiłam smutną minę, a Ross przetarł brodę udając, że myśli.
-No dobra, mała!-zaśmiał się i puścił mi oczko.
-Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi, Ross! A po za tym ,,mała"? Strasznie oryginalnie!-zaśmiałam się i uderzyłam Go w ramię, na co on tylko przewrócił oczami. Za chwilę jednak przewiesił mnie przez ramię i pognał ze mną do mojego pokoju.
-Ross, puszczaj!-krzyczałam machając nogami.
-Dobra.-powiedział i upuścił mnie na łóżko. Potem śmialiśmy się jeszcze chwilę, później wtuliliśmy się w siebie i tak leżeliśmy.
-Nie chcę iść jutro do szkoły.-powiedziałam wtulając się w blondyna jeszcze bardziej.
-Wiem. Ale może po tym, jak widzieli, że mnie całujesz dadzą Ci spokój?
-Wątpię. Będzie jeszcze gorzej, dziewczyny będą zazdrosne i będą mi dokuczać bardziej. Może tylko chłopcy dadzą spokój.
-No wiesz, ale jak widziały jaki jestem napakowany to się przestraszyły i dadzą sobie spokój.-zaśmiał się, a ja razem z nim.
-Nie sądzę.-szepnęłam tylko i potem leżeliśmy już w ciszy.
-Danny, muszę iść.-poczułam jak ktoś trąca moje ramię. Obudziłam się i przetarłam oczy.
-Ross? Co się stało?
-Usnęłaś i nie chciałem Cię budzić, ale muszę iść. Kocham Cię, nie martw się o jutro.-pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
Smutna poszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic i ubrałam się piżamę.
-Nie dość, że jesteś brzydka, to jeszcze nie radzisz sobie z ludźmi w szkole!-znów rozmawiałam ze swoim odbiciem czesząc włosy. Potem poszłam do kuchni i zrobiłam sobie tosty. Jednak nie miałam ochoty ich jeść, więc siedziałam na krześle i patrzyłam na talerz myśląc o dniu jutrzejszym. W końcu odłożyłam tosty i ruszyłam na górę, kiedy usłyszałam pukanie w drzwi, więc musiałam znowu schodzić na dół.
-Stella?! Cały miesiąc Cię nie widziałam!-przytuliłam przyrodnią siostrę.
-Wiesz jak, za Tobą tęskniłam?! Mam dla Ciebie pamiątki!-pisnęła podekscytowana.
-Tak?! To już się nie mogę doczekać, aż mi je pokażesz! Ja...też muszę Ci coś powiedzieć. J!-zawołałam brata, który migiem znalazł się na dole.
-Stella, to jest J, mój brat, a J, to Stella, moja przyrodnia siostra.-zaczęłam, a potem opowiedziałam Stelli całą historię. O dziwo nie była zła.
-Możesz zająć mój pokój!-zwróciła się do J i uśmiechnęła. - za niedługo się wyprowadzam, więc będzie wolny.-mrugnęła do niego.- A teraz pamiątki!-krzyknęła podekscytowana i zaczęła wypakowywać różne rzeczy z torby.
-Jak to się wyprowadzasz?-zapytałam wracając do tematu.
-No normalnie. Mam już swoje lata, więc zamieszkam sama.-uśmiechnęła się i podała mi mały pakunek, w którym była szklana kula, a w środku niej zdjęcie R5.
-Skąd wiedziałaś?-zaśmiałam się patrząc na kulę.
-Sama mi nie powiedziałaś, że masz sławnego chłopaka i przyjaciół, to sama musiałam się dowiedzieć! Nie ważne jak, ważne, że wiedziałam!-zaśmiała się.
Potem poszłam do pokoju, a razem ze mną J, bo musiał spać dziś ze mną i po długich przemyśleniach w końcu usnęłam.
Wiem, że nudny wybaczcie mi :C Ale stresuję się jutrem i w ogóle :C Przepraszam!
Jejku świetny <3 kocham tego Twojego bloga ^.^ z niecierpliwością czekam na text <3 i masz go dodać jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńBooski! *.* czekam na nastepny! <33
OdpowiedzUsuńPiękny! Nie mogę się doczekać reszty i chciałabym żebyś pisała dalej chociaż nie wiem czy kiedy kolwiek to przeczytasz
OdpowiedzUsuń